Tłum, w większości młodych ludzi, przeszedł od podnóża Góry Zamkowej w Budzie aż pod parlament po peszteńskiej stronie Dunaju. Organizatorzy oszacowali liczbę uczestników na 60-80 tysięcy. Zdaniem opozycyjnego portalu Index była to największa demonstracja antyrządowa ostatnich lat. Niesiono flagi unijne, flagi węgierskie z wszytym w środku kołem z gwiazd UE, a także transparenty głoszące m.in.: "Nauka to nie liberalny spisek", "Ręce precz od uniwersytetów" czy "Orban zjeżdżaj". Skandowano "Wolny kraj, wolny uniwersytet" i "Nie pozwolimy!". Na wezwanie organizatorów - stworzonej przez studentów grupy o nazwie "Chcemy Wolności Nauczania" - wiele osób miało na sobie niebieski element odzieży, nawiązujący do kolorystyki CEU. Uczelnia Sorosa Zgodnie ze znowelizowaną we wtorek ustawą o szkolnictwie wyższym, na Węgrzech będą mogły działać tylko te wydające dyplomy zagraniczne szkoły wyższe spoza UE, które dysponują międzypaństwową umową popierającą ich działalność. Innym warunkiem będzie posiadanie przez nie placówki edukacyjnej w kraju pochodzenia. Założony 25 lat temu przez amerykańskiego finansistę George'a Sorosa CEU prowadzi działalność edukacyjną tylko w Budapeszcie. Władze węgierskie uzasadniały konieczność nowego prawa tym, że kompleksowa kontrola wykazała nieprawidłowości i niezgodności z prawem w działalności 27 z 28 funkcjonujących na Węgrzech zagranicznych uczelni, w tym CEU. Szef kancelarii premiera Viktora Orbana, Janos Lazar, powiedział zaś, że rząd chciał stworzyć równe szanse i jasne reguły konkurencji, aby węgierskie uczelnie przestały być w niekorzystnej sytuacji. Orban, zapowiadając rozmowy między rządem węgierskim i amerykańskim na temat CEU, zapewnił, że "rządem węgierskim będą kierować dobre intencje i z pewnością także rządem Stanów Zjednoczonych, nie ma więc powodu, by ktokolwiek się niepokoił". Władze CEU twierdzą jednak, że realizacja warunków stawianych przez ustawę wydaje się nieprawdopodobna lub bardzo mało prawdopodobna w wyznaczonym terminie. Co zrobi prezydent? Prezydent musi najpóźniej w poniedziałek zdecydować, czy podpisze ustawę. Demonstranci domagali się, by skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego celem zbadania zgodności z konstytucją (na Węgrzech prezydent nie ma prawa weta). "Chcemy tą demonstracją osiągnąć to, by prezydent nie podpisał ustawy. Chcemy też pokazać, jak nas jest dużo i jak wiele osób ta ustawa obchodzi. Jesteśmy też przeciwni innej ustawie, która ma na celu przetrzebienie organizacji pozarządowych na wzór rosyjski" - powiedziała PAP jedna z organizatorek protestu, Luca Laszlo z grupy "Chcemy Wolności Nauczania", nawiązując do złożonego w piątek w parlamencie projektu, zgodnie z którym organizacje pozarządowe otrzymujące fundusze z zagranicy przekraczające 7,2 mln ft (23 tys. euro) w ciągu roku, musiałyby się zarejestrować jako "organizacje wspierane z zagranicy". Uczestnicy demonstracji mówili PAP m.in., że są przeciwni ustawie, bo ich zdaniem ma na celu pozbycie się CEU z kraju. Zarzucali też władzom inne kroki, które "niszczą demokrację". "Przyszedłem tu, bo mam dość tego systemu. Jeśli zamyka się uniwersytet z dnia na dzień za pomocą ustawy, to nie jest w porządku" - powiedział jeden z demonstrantów. Inny ocenił, że to, co się dzieje na Węgrzech, powinno być "dzwonkiem alarmowym" dla każdego pracownika szkolnictwa wyższego, bo nadweręża możliwość kontaktów międzynarodowych. Przeciwko ustawie protestowało wielu intelektualistów, w tym kilkunastu laureatów Nagrody Nobla, zaniepokojenie nią wyraził także Departament Stanu USA. Wiceszef rządzącego Fideszu Szilard Nemeth ocenił w niedzielę, że demonstrację zwołały "organizacje finansowane przez Sorosa" w odwecie za złożenie przez jego partię projektu ustawy dotyczącej przejrzystości organizacji otrzymujących finansowanie z zagranicy. Dodał, że organizacje wspierane przez Sorosa od mniej więcej dwóch lat atakują węgierski rząd, aby "zaburzyć ochronę granic i wymusić wolny wjazd nielegalnych imigrantów". Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska