Navracsics, który jest także ministrem ds. administracji państwowej i sprawiedliwości, odniósł się do listu unijnej komisarz z 21 stycznia, w którym dała ona rządowi Węgier dwa tygodnie na dostarczenie wyjaśnień ws. trzech zastrzeżeń UE. Zastrzeżenia dotyczyły tego, że po pierwsze, węgierska ustawa wprowadza wymóg "wyważonej informacji" także w "audiowizualnych blogach", chociaż zwykle dotyczy on tylko telewizji. Po drugie, ustawa umożliwia nakładanie kar finansowych na media z innych państw członkowskich UE, a po trzecie, zobowiązuje do rejestracji wszystkie media, w tym elektroniczne. Odnośnie do pierwszego zastrzeżenia Navracsics napisał, że "w przyszłości można się spodziewać znacznego spadku roli tradycyjnej telewizji, a przez to wzrośnie rola treści pobieranej na życzenie". Zaznaczył, że nagrania wideo "mają dużą większą siłę przekonywania" niż prasa drukowana czy artykuły w internecie, co może uzasadnić wyższy poziom wymagań wobec nich. Co do drugiego zastrzeżenia, wyraził pogląd, że z unijnej dyrektywy o usługach mediów audiowizualnych nie wynika, że państwa członkowskie nie mogą nakładać kar na media w innych krajach UE w razie szczególnie poważnego naruszenia prawa. Jeśli natomiast chodzi o wymóg rejestracji, ocenił, że zarzut jest "bezpodstawny", gdyż "rejestracja w żaden sposób nie może stanowić ograniczenia wolności prasy". Podkreślił, że rząd Węgier nie wyklucza wycofania się z zapisów ustawy i znalezienia innych rozwiązań prawnych, jeśli Komisja Europejska podtrzyma swe zastrzeżenia. Krytykowana w kraju i za granicą ustawa medialna powołuje m.in. wpływowy organ nadzorczy, Radę ds. Mediów, której członkowie są wybierani przez parlament. W jej obecnym składzie wszyscy należą do rządzącej na Węgrzech centroprawicowej partii Fidesz, która ma ponad 2/3 miejsc w parlamencie.