"To w dyplomacji jeden z najbardziej radykalnych kroków" - oznajmił Szijjarto. Oświadczył, że ambasador Holandii w Budapeszcie Gajus Scheltema wygłosił słowa naruszające godność i suwerenność Węgier, lekceważące zwyczaje panujące w dyplomacji i daleko idące. "Holenderski ambasador w Budapeszcie zniesławił Węgry, dlatego niezbędne jest oficjalne stanowisko rządu holenderskiego w tej sprawie" - zaznaczył Szijjarto. Chodzi o czwartkowy wywiad odchodzącego z urzędu ambasadora Scheltemy dla tygodnika "168 Ora". Zarzucił on w nim rządowi węgierskiemu m.in., że tworzy sobie wroga na takiej samej zasadzie jak terroryści. Odnosząc się do uwagi dziennikarza, że zagrożenie związane z migracją nie jest na Węgrzech tak odległe, gdyż w wielu krajach doszło do zamachów terrorystycznych, ostatnio w Barcelonie, Scheltema odparł: "Pewna grupa, której członkowie stracili na globalizacji, zwróciła się z tego powodu ku fanatycznej rzeczywistości, gdyż daje jej to poczucie bezpieczeństwa. Tworzą wroga na takiej samej zasadzie jak rząd węgierski". Szijjarto podkreślił, że w wywiadzie padło wiele pozbawionych podstaw zarzutów, oszczerstw i twierdzeń, które należy odrzucić, ale za najpoważniejszy uważa to, że holenderski ambasador praktycznie postawił znak równości między Węgrami i terrorystami. Minister powiedział, że polecił węgierskiemu charge d’affaires, by w poniedziałek osobiście w jak najbardziej zdecydowany sposób potępił w holenderskim MSZ oszczerstwa i pozbawione podstaw twierdzenia, jakie padły pod adresem Węgier a także zażądał od resortu wyjaśnienia, co się kryje za wypowiedziami Scheltemy i czy padły one "na podstawie centralnego mandatu", czy też z jego własnej inicjatywy. Szef MSZ zapowiedział, że nowy ambasador Holandii przyjeżdżający na Węgry nie zostanie przyjęty w żadnym ministerstwie i żadnej instytucji państwowej, dopóki rząd holenderski nie udzieli oficjalnych wyjaśnień na temat tych wypowiedzi. Już w czwartek Szijjarto oznajmił, że także sam Scheltema z całą pewnością nie zostanie już przyjęty na żadnym szczeblu w węgierskim MSZ. Szijjarto powiedział też, że jeśli potwierdzi się, iż opinie zawarte w wywiadzie nie są osobistymi poglądami ambasadora i jeśli Holendrzy nie wystosują oficjalnie odpowiednich przeprosin, to pobyt w kraju węgierskiego ambasadora akredytowanego w Holandii będzie długi, a także zostaną podjęte inne niezbędne kroki dyplomatyczne i polityczne. "Nie zadowolimy się tłumaczeniami za zamkniętymi drzwiami" - dodał. Scheltema, odnosząc się do trwającej na Węgrzech kampanii przeciwko migrantom oraz finansiście George’owi Sorosowi, powiedział też w wywiadzie, że "na Węgrzech wszystko jest czarno-białe" i "wszyscy stale szukają tu wroga". Tymczasem - jak oznajmił - choć Sorosowi wiele można zarzucić, w tym operacje spekulacyjne, to "zasługuje na szacunek, bo włożył ogromne sumy w demokratyzację i budowanie społeczeństwa obywatelskiego". Ocenił też, że choć należałoby rozróżniać uchodźców i imigrantów gospodarczych, rząd Węgier uważa wszystkich za migrantów. "W dodatku na Węgrzech nie ma migrantów, to homogeniczny lud. W Holandii, przede wszystkim z powodu naszej kolonizacyjnej przeszłości, jest wielu imigrantów, jesteśmy społeczeństwem otwartym, przyjmujemy przybyszów" - powiedział Scheltema. Dodał, że widział już kraje, gdzie łatwiej było dotrzeć do decydentów niż na Węgrzech. Za "absolutnie nieosiągalnego" uznał ministra gospodarki Mihalya Vargę, a o premierze Viktorze Orbanie powiedział, że wcześniej regularnie brał udział w dorocznych spotkaniach z ambasadorami, a od kilku lat już nie. "Najwyraźniej nie jest to już dla niego ważne" - ocenił ambasador, dodając, że podczas swojej misji na Węgrzech nie spotkał się z Orbanem. "On nie chciał, to jego decyzja" - powiedział. Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska