Aktualność tych list zakwestionowała rządząca koalicja, Unia Społeczno-Liberalna (USL), z inicjatywy której odbyło się niedzielne referendum. Według Centralnego Biura Wyborczego frekwencja w głosowaniu wyniosła niecałe 46 proc. i nie przekroczyła wymaganego 50-procentowego progu. Decyzja trybunału oznacza - pisze agencja AFP - że do 12 września pełniącym obowiązki prezydenta kraju pozostanie przewodniczący Senatu Crin Antonescu, jeden z liderów USL. O referendum zabiegał obóz premiera Victora Ponty, sprawującego władzę od maja. 6 lipca parlament głosami koalicji rządowej opowiedział się za wszczęciem procedury impeachmentu i Basescu został zawieszony w obowiązkach na 30 dni. Wcześniej rząd Ponty w szybkim tempie przyjął dekrety ograniczające kompetencje Trybunału Konstytucyjnego, wymienił szefów obu izb parlamentu, a także rzecznika praw obywatelskich, który jako jedyny mógł nowe dekrety zakwestionować. Tempo i sposób przeprowadzenia tych zmian wywołały krytykę Komisji Europejskiej. Polityczni przeciwnicy Basescu chcieli go pozbawić stanowiska już po raz drugi w ciągu pięciu lat. W referendum z maja 2007 roku Rumuni odrzucili podjętą wówczas przez parlament próbę odsunięcia prezydenta pod zarzutem naruszenia konstytucji i nadużycia uprawnień. Taki sam zarzut stawia Basescu także obecny rząd. Szef państwa z kolei oskarża swych rywali o nieudany zamach stanu. Basescu ma jednak słabe poparcie w społeczeństwie, na skutek niepopularnych reform, z którymi jest kojarzony. Według sondaży popiera go obecnie około jednej trzeciej obywateli.