Szef MSW poinformował o tym w wystąpieniu na dorocznym spotkaniu UNICEF w Rzymie. Informacje te wywołały prawdziwą burzę; pojawiły się także wnioski o przesłuchanie ministra w tej sprawie w parlamencie. Maroni powiedział, że dowodem tego procederu jest między innymi los nieletnich imigrantów, którzy drogą morską docierają na wyspę Lampedusa, a następnie - jak stwierdził - "znikają". - Spośród 1320 nieletnich, którzy w zeszłym roku przybyli na Lampedusę, oczywiście przywiezionych przez kogoś, około 400 zaginęło. Nie wiemy, co się z nimi stało - oświadczył minister spraw wewnętrznych. - Konfrontując ten fakt z informacjami o handlu organami, napływającymi z państw pochodzenia tych nieletnich, możemy założyć , iż zjawisko to dotyczy także naszego kraju - dodał Maroni. Zapowiedział, że Włochy w walce z tym zjawiskiem będą stosować umowy międzynarodowe, zgodnie z którymi powstanie bank danych DNA, tak jak w innych krajach europejskich. To jego zdaniem będzie stanowić skuteczną ochronę nieletnich. Media przypomniały, że włoski oddział organizacji Save The Children alarmował w zeszłym roku, że setki dzieci rekrutowanych jest w innych krajach do przyjazdu do Włoch, gdzie padają ofiarami procederu handlu organami, a także zmuszane są do prostytucji i sprzedawane. Podobne ostrzeżenia wystosowały także inne instytucje, m.in. instytut Censis, wskazując na przykład na Albanię jako kraj, z którego sprowadzane są dzieci w tym celu. Według niepotwierdzonych doniesień Włochy są nie tylko krajem tranzytowym dla tego procederu, ale także miejscem, gdzie organy do przeszczepów są pobierane. W reakcji na słowa szefa MSW dyrektor Narodowego Ośrodka Transplantacji Alessandro Nanni Costa oświadczył, że lekarze otrzymali polecenie informowania policji, gdy zgłaszają się do nich pacjenci z organami, których sposób pobrania budzi wątpliwości. - Żaden organ nieznanego pochodzenia nie może dostać się do włoskiego systemu transplantacji. Wszystkie organy pobrane na oddziałach intensywnej opieki i wykorzystane w ośrodkach przeszczepów pokonują drogę od dawcy do biorcy, która jest jasno zdefiniowana i natychmiast możliwa do odtworzenia - zapewnił doktor Costa.