Tego dnia przypada pierwsza rocznica śmierci Litwnienki, zagorzałego krytyka prezydenta Władimira Putina i dawnego agenta KGB i FSB, otrutego w ubiegłym roku w Londynie radioaktywnym polonem 210. Przed śmiercią Litwinienko oskarżył Kreml o zlecenie zabójstwa. Moskwa zaprzecza i określa te zarzuty jako "prowokację". Marina Litwinienko oskarża rosyjskie władze nie tylko o współudział w otruciu jej męża, ale też o to, że "nie podjęły satysfakcjonującego śledztwa w sprawie jego śmierci" - napisano w komunikacie Fundacji Litwinienki, założonej po śmierci eksagenta. Według Mariny Litwinienko "wszystko, co zrobiły rosyjskie władze to ukrywanie tej sprawy". Wdpwa podkreśliła, że dla niej ważne jest, by śledztwo było kontynuowane. Dochodzenie w sprawie Litwinienki wywołało poważny kryzys dyplomatyczny na linii Londyn-Moskwa. Scotland Yard podejrzewa, że głównym inspiratorem zabójstwa Litwinienki był eksagent KGB Andriej Ługowoj. Kreml z kolei odmawia jego ekstradycji, powołując się na konstytucję, w której zawarty jest zakaz ekstradycji rosyjskich obywateli. W rok po śmierci Litwinienki śledztwo utknęło w martwym punkcie.