Jak powiedziały źródła unijne, na posiedzeniu ambasadorów państw UE "stanowisko Francji i KE poparło większość delegacji 27". Uważają one, że prowadząc dialog z Rosją, UE ma szansę wpływać na jej politykę. - Można się spodziewać, że na szczycie UE-Rosja 14 listopada w Nicei Francja ogłosi wznowienie rozmów z Rosją - powiedziały źródła w KE. Rozmowy wstrzymano na nadzwyczajnym szczycie UE 1 września, po wybuchu konfliktu rosyjsko-gruzińskiego. Ambasadorzy polski i litewski tłumaczyli na spotkaniu, że wznawiając negocjacje z Rosją "UE straci wiarygodność", gdyż Rosja "sobie na to nie zasłużyła"- nie wycofała się bowiem z uznania niepodległości separatystycznych regionów Gruzji - Abchazji Południowej i Osetii, ani nie zmniejszyła swej obecności wojskowej w tych regionach do poziomu sprzed wybuchu konfliktu 7 sierpnia. Ale nawet dyplomata jednego z tych dwóch krajów przyznał, że z prawnego punktu widzenia negocjacje z Rosją nigdy nie zostały przerwane, a KE pozbawiona mandatu do ich prowadzenia. Nie potrzeba więc teraz jednomyślnej zgody 27, by rozmowy wznawiać. Sprawa będzie omawiana podczas obiadu wydanego z okazji posiedzenia ministrów spraw zagranicznych państw 27 w poniedziałek w Brukseli, na cztery dni przed szczytem nicejskim. - Pytanie o wznowienie negocjacji nie zostanie przedłożone do decyzji czy głosowania. Najprawdopodobniej nie będzie nawet formalnej deklaracji w tej sprawie - powiedziały źródła w KE. Tym samym ani polski, ani litewski minister nie będzie mógł jej zablokować. W przyjętym w środę przez komisarzy dokumencie podsumowującym obszary współpracy UE z Rosją KE uznała, że "nadszedł czas na wyznaczenie kolejnej sesji negocjacyjnej". Zdaniem KE po pierwsze "pozwoli to UE rozwijać jej własne interesy w Rosją", a po drugie "jest to najlepszy sposób na prowadzenie dialogu z Rosją na postawie zjednoczonej pozycji". - Kiedy UE mówi jednym głosem, i tak też działa, Rosja słucha, a UE jest zdolna do wpływania na bieg wydarzeń - przekonuje KE. KE nie mówi w dokumencie o wznowieniu negocjacji z Rosją, lecz jedynie "wyznaczeniu daty kolejnego spotkania", w przekonaniu, że mandat, którego udzieliły jej kraje UE do negocjacji z Moskwą, wciąż obowiązuje. Na nadzwyczajnym szczycie 1 września przywódcy w przyjętych wnioskach ze spotkania też nie mówili wprost o zawieszeniu negocjacji. Zadeklarowali, że kolejna sesja negocjacyjna z Rosją odbędzie się dopiero po spełnieniu warunku wycofania się Rosji na pozycje sprzed wybuchu konfliktu w Gruzji. Za tą deklaracją nie poszły jednak żadne akty prawne, po prostu odwołano kolejne robocze spotkanie z Rosją w połowie września. Francuskie przewodnictwo UE jest zdania, że wraz z opuszczeniem przez rosyjskich żołnierzy stref buforowych w Gruzji 10 października "zostały spełnione warunki, by wznowić negocjacje z Rosją" o nowej umowie o partnerstwie. Polska i Litwa, wspierane dotychczas przez Szwecję i Wielką Brytanię, zastrzegały, iż inaczej interpretują warunki, od których spełnienia przywódcy państw UE uzależnili na szczycie 1 września wznowienie rozmów z Moskwą. Przypomniały, że na tym szczycie wzywano Rosję do wycofania się na pozycje sprzed wybuchu konfliktu gruzińsko-rosyjskiego 7 sierpnia, a nie tylko ze stref buforowych. O wycofaniu Rosji ze stref buforowych mówi dopiero drugie porozumienie, zawarte 8 września, a więc już po szczycie, które w imieniu UE podpisał z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem prezydent Francji Nicolas Sarkozy wraz z szefem Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso i koordynatorem unijnej dyplomacji Javierem Solaną. Mówiło ono, że rosyjscy żołnierze do 10 października wycofają się ze stref buforowych wzdłuż granic z separatystycznymi regionami Gruzji. W poniedziałek prezydenci Litwy i Polski przyjęli wspólną deklarację przeciwko wznowieniu rozmów z Rosją z powodu nadmiernej obecności sił rosyjskich w regionach separatystycznych Gruzji.