Czeczetow rzucił się z 17. piętra budynku, w którym mieszkał w Kijowie. Pozostawił list pożegnalny, w którym napisał: "Nie mam siły dalej żyć. Odchodzę. Sądzę, że tak będzie najlepiej dla wszystkich. Dziękuję wszystkim za wsparcie".21 lutego decyzją prokuratury Czeczetow został aresztowany w związku z toczącym się przeciwko niemu śledztwem w sprawie o głosowanie w parlamencie ukraińskim nad tzw. ustawami dyktatorskimi. Wyszedł na wolność po wpłaceniu kaucji, jednak został objęty dozorem elektronicznym; nałożono mu specjalną bransoletkę. 16 stycznia ubiegłego roku rządząca wówczas Partia Regionów przeforsowała w Radzie Najwyższej akty prawne, które poważnie ograniczały prawa obywateli do demonstracji. Tego dnia, podczas zamieszek skierowanych przeciwko tym decyzjom, zginęło w Kijowie sześć osób. Ustawy dyktatorskie łagodziły procedury uchylania immunitetu poselskiego wobec łamiących prawo posłów, co deputowani opozycji odbierali jako instrument do walki z przeciwnikami politycznymi. Oprócz zaostrzenia kar dla uczestników nielegalnych manifestacji zwiększono wówczas odpowiedzialność za rozpowszechnianie "treści ekstremistycznych" oraz podwyższono kary za rozbijanie namiotów w miejscach protestu. Wprowadzono też kary dla kierowców, którzy poruszali się po drogach w kolumnach liczących ponad pięć pojazdów, a także zakaz demonstracji przed prywatnymi mieszkaniami i domami. Uchwalając ustawy dyktatorskie, władze reagowały na miasteczko namiotowe na Majdanie Niepodległości w Kijowie oraz na demonstracje urządzane przez przeciwników rządu przed domami wysokich urzędników państwowych, w tym przed rezydencją Janukowycza. Czeczetow był wówczas w parlamencie ukraińskim tzw. dyrygentem, który ruchami rąk wskazywał członkom Partii Regionów, czy mają głosować nad danym aktem, czy nie. Prokuratura podejrzewała, że podał fałszywe dane co do liczby deputowanych, którzy oficjalnie poparli ustawy dyktatorskie.