"Niemiecki Trybunał Konstytucyjny mógł zablokować ratyfikację, ale postanowił tego nie robić. Niemcy nie będą problemem. Przynajmniej nie tym razem. Ale może nim być Finlandia. W zeszłym tygodniu tamtejsza parlamentarna komisja ds. konstytucyjnych zdecydowała, że do zatwierdzenia funduszu naprawczego wymagana będzie większość dwóch trzecich głosów Eduskunty (parlamentu - red.). Oznacza to, że rząd będzie potrzebował głosów partii opozycyjnych" - relacjonują autorzy analizy we wstępie. "Cała struktura upadnie" Szefowa fińskiego rządu Sanna Marin, chcąc dowiedzieć się, co się stanie, jeśli jej kraj nie ratyfikuje ustawy umożliwiającej powstanie RRF, zwróciła się z tym pytaniem do departamentu prawnego Rady Europejskiej. Eurointelligence streszcza odpowiedź w następujący sposób: "Jeśli państwo członkowskie nie dokona ratyfikacji, to cała struktura upadnie, a państwo członkowskie poniesie tragiczne konsekwencje, z bezprecedensową utratą reputacji i naciskami politycznymi ze strony innych krajów włącznie". Demonstracja siły? "Taka groźba (...) może sprowokować to, czemu miała zapobiec: głosowanie na 'nie'" - przewiduje wywiadownia, podkreślając, że "groźby z zewnątrz zazwyczaj nie są przyjmowane przychylnie w debatach krajowych; mogą one sprowokować demonstrację siły ze strony reprezentantów fińskiego narodu, powodując jedynie problem dla całej UE". Jak ocenia Eurointelligence, "Komisja Europejska i państwa członkowskie nie mają planu B, jeśli plan naprawy zostanie odrzucony. W zasadzie oznacza to, że musiałyby zacząć wszystko od nowa: nowe propozycje, nowa procedura ratyfikacji. Odrzucenie pakietu stymulacyjnego spowodowałoby również obalenie siedmioletniego porozumienia budżetowego UE". Eurointelligence sugeruje, że fiński rząd mógłby spróbować wnieść do parlamentu inną propozycję. Wadą takiego kroku jest jednak jego wątpliwa zgodność z prawem - oceniają eksperci.