Postawę abpa Vigano wobec papieża określił w liście otwartym opublikowanym w niedzielę w Watykanie jako "potworne" i "skandaliczne nieposłuszeństwo", które zadaje "bolesną ranę" Kościołowi. "Wyjdź z ukrycia i wyraź skruchę"- zaapelował kardynał z Kanady do byłego nuncjusza, który od końca września zarzuca papieżowi, że od kilku lat wiedział o czynach McCarricka, byłego arcybiskupa-metropolity Waszyngtonu, i nie reagował na te doniesienia. Vigano apelował też do kard. Ouellet, by ujawnił prawdę na ten temat. Jego apele rozpowszechniały między innymi środowiska niechętne papieżowi Franciszkowi i krytyczne wobec niego. Kardynał Ouellet wyraził opinię, że atak abpa Vigano pod adresem papieża jest "niebywały i niezasłużony". Zwracając się do Vigano, napisał: "Mówisz, że poinformowałeś papieża Franciszka 23 czerwca 2013 roku o sprawie McCarricka podczas audiencji dla reprezentantów papieskich". Przypomniał następnie, że McCarrick z chwilą przejścia na emeryturę w 2006 roku, a więc za pontyfikatu Benedykta XVI, otrzymał zalecenie, by nie podróżować i nie pokazywać się publicznie, by "nie wywoływać plotek na swój temat". "Niedociągnięcia w procedurze selekcji" Zastrzegł zarazem, że amerykański purpurat nie otrzymał żadnej kary papieskiej, ponieważ "nie dysponowano wtedy, w przeciwieństwie do dnia dzisiejszego, wystarczającymi dowodami jego rzekomej winy". Watykaniści zauważają, że w liście tym kardynał Ouellet zastanawia się, jak możliwe było to, że McCarrick otrzymywał kolejne nominacje aż do urzędu arcybiskupa Waszyngtonu w 2000 roku i nominacji kardynalskiej rok później. "Ja sam jestem bardzo zdumiony i przyznaję, że wystąpiły niedociągnięcia w procedurze selekcji, jakiej dokonano w tym przypadku"- oświadczył kardynał Ouellet. Wyraził zarazem opinię, że decyzje podejmowane przez papieża "oparte są na informacjach, jakimi dysponuje w danej chwili". Przyznał jednocześnie, że "niektóre przesłanki powinny były zostać głębiej przeanalizowane". Prefekt zwrócił się następująco do abpa Vigano: "Mówię ci szczerze, że oskarżanie papieża Franciszka o to, że ukrył przy pełnej znajomości sprawy rzekomego napastnika seksualnego, a więc to, że był wspólnikiem zepsucia szerzącego się w Kościele, do tego stopnia, by uważać go za niegodnego kontynuowania swych reform jako pierwszy pasterz Kościoła, wydaje mi się niewiarygodne i nieprawdopodobne ze wszystkich punktów widzenia". Jak ocenił, jest to "zniesławienie" i "polityczna machinacja pozbawiona realnego fundamentu". Oświadczenie Watykanu Zarazem prefekt Kongregacji ds. Biskupów przyznał: "fakt, iż mogą być w Watykanie osoby, które praktykują i popierają zachowania sprzeczne z wartościami Ewangelii w dziedzinie seksualności, nie upoważnia nas do uogólnień i do uznawania za niegodnego czy wspólnika kogokolwiek, czy wręcz Ojca Świętego". W sobotę oświadczenie na temat sprawy McCarricka, pierwszego hierarchy w XXI wieku pozbawionego godności kardynała, wydał Watykan. W nocie podkreślono, że Franciszek po otrzymaniu w 2017 roku informacji o zarzutach wobec kardynała McCarricka zlecił wszczęcie wstępnego dogłębnego postępowania, a następnie przyjął rezygnację dostojnika z godności kardynalskiej, zabronił mu pełnienia publicznej posługi i nakazał życie w modlitwie i pokucie. Oświadczenie głosi, że "Stolica Apostolska jest świadoma tego, że z analizy faktów i okoliczności może wynikać, że podejmowano decyzje niespójne z dzisiejszym podejściem do tych kwestii". "Zarówno nadużycia, jak i ich tuszowanie nie mogą być tolerowane, a odmienne traktowanie biskupów, którzy je popełnili bądź je ukryli, stanowi formę klerykalizmu, który nie jest dłużej do przyjęcia" - podkreślił Watykan. Z Rzymu Sylwia Wysocka