Nadal nie ma żadnej wyraźnej wizji dalszej dyskusji w czasie synodu, który ma przynieść rozstrzygające propozycje, przedstawiane potem papieżowi. Po roku sporów pewne jest zdaniem watykanistów tylko to, że dojdzie do zaostrzenia stanowisk i jeszcze bardziej gorącej dyskusji, która zapewne wymagać będzie interwencji Franciszka i jasnego zajęcia stanowiska przez niego. Inaczej można oczekiwać impasu i dalszych podziałów. Nie jest jednak pewne, czy papież zdecyduje się na to, choć dominuje przeświadczenie, że bardzo zależy mu na pogodzeniu hierarchii i kompromisie. Obrady te poprzedzą inaugurację 8 grudnia ogłoszonego przez Franciszka Roku Miłosierdzia, co ma dodatkowe symboliczne znaczenie. 4-25 października Synod pod hasłem "Powołanie i misja rodziny w Kościele i świecie współczesnym" odbędzie się w Watykanie w dniach 4-25 października, a więc rok po poprzednim nadzwyczajnym zgromadzeniu biskupów poświęconym tej tematyce. Wtedy doszło do bardzo ostrego konfliktu wokół najbardziej kontrowersyjnych kwestii, czyli propozycji dopuszczenia osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach, do komunii, a także większego otwarcia wobec par homoseksualnych. Obrady zakończyły się bez porozumienia w kluczowych w sprawach, w atmosferze podziałów między dwiema frakcjami ojców synodalnych, które media nazwały "postępowcami" i "konserwatystami". Ci pierwsi wskazywali: najpierw człowiek, potem doktryna. Drudzy zaś argumentowali, że doktryna Kościoła jest nietykalna. "Antymałżeńska ideologia" Istotny wpływ na przebieg debaty miał przewodniczący episkopatu Polski arcybiskup Stanisław Gądecki, który już po pierwszym tygodniu obrad mówił, że odchodzi się od nauczania Jana Pawła II. Pojawiają się zaś, dodał, ślady "antymałżeńskiej ideologii". Abp Gądecki, którego wypowiedzi nagłośniły media we Włoszech i innych krajach, protestował przeciwko "uderzaniu w rodzinę", bo za takie podejście uznał proponowaną liberalizację wobec rozwodników. Ponadto dostrzegł elementy świadczące w jego ocenie o tym, że "pochwala się" związki osób tej samej płci i konkubinat. - Kościół nie jest od tego, by iść z duchem czasu. Naszym programem jest Ewangelia, a nie duch czasu - oświadczył polski hierarcha po zakończeniu obrad. Ostrzegł: - Jeśli będziemy liberalizować doktrynę, to skończymy w protestantyzmie. Nie możemy liberalizować Kościoła w imię argumentów socjologicznych, bo świat taki jest. Debata ciągle otwarta O tym, że debata wokół najbardziej kontrowersyjnych i budzących największe zainteresowanie kwestii jest wciąż otwarta świadczy opublikowany w czerwcu przez Watykan dokument roboczy na jesienny synod. W obszernej publikacji, która będzie podstawą dyskusji biskupów, powtórzono głoszony przez część hierarchii postulat otwarcia na rozwodników w nowych związkach. Mowa jest o "wspólnej zgodzie" co do potrzeby rozwiązania tej sprawy. W "Instrumentum laboris" zwrócono uwagę na potrzebę wypracowania przez Kościół "jasnych wskazówek" duszpasterskich po to, aby wierni znajdujący się w "szczególnych sytuacjach" nie czuli się dyskryminowani, by nie cierpieli i nie byli "niesłusznie osądzani". Znalazło się tam też przypomnienie, iż sytuacja osób rozwiedzionych w nowych związkach wymaga podejścia pełnego "wielkiego szacunku" oraz unikania języka i postaw wywołujących poczucie odrzucenia. Biskupi powrócą do debaty na temat proponowanego dopuszczenia rozwodników do komunii po okresie pokuty pod kierunkiem biskupa diecezjalnego. Akty homoseksualne "nieuporządkowane" Potwierdzona została też linia ostrożności wobec związków homoseksualnych. Katechizm Kościoła Katolickiego uważa, że akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są "nieuporządkowane". Ale położono też nacisk na potrzebę diecezjalnych "projektów duszpasterskich" dla "rodzin, w których żyją osoby ze skłonnościami homoseksualnymi". Dokument nie wyszedł jednak poza postulowaną już wcześniej postawę szacunku oraz delikatności i troski duszpasterskiej, unikania dyskryminacji. Przypomina się nauczanie Kościoła, głoszące, że "nie istnieje żadna podstawa do tego, by upodobnić lub tworzyć analogie, nawet dalekie, między związkami homoseksualnymi a planem Bożym wobec małżeństwa i rodziny". W ciągu roku zmienił się, zauważają watykaniści, kontekst dyskusji na ten temat po referendum w katolickiej Irlandii, w którym zdecydowana większość obywateli opowiedziała się za legalizacją małżeństw osób tej samej płci. Rozwodnicy nie są ekskomunikowani Po poprzednim synodzie papież Franciszek zalecił Kościołowi znalezienie "konkretnych rozwiązań dla wielu trudności i niezliczonej liczby wyzwań, jakim muszą stawić czoło rodziny". Pragnąć zaangażować w dyskusję jak najszersze kręgi wiernych papież wygłasza katechezy na temat rodziny podczas audiencji generalnych. Zdecydowanie zabrał głos 5 sierpnia, gdy powiedział, że osoby rozwiedzione żyjące w nowych związkach nie są ekskomunikowane i że nie powinny być tak traktowane. - Zawsze są częścią Kościoła - dodał Franciszek. Jego słowa wielu komentatorów i watykanistów uznało za wyraźną wskazówkę dla ojców synodalnych. "Nie umniejszać słów Jezusa" Najgłośniej przeciwko wszelkim innowacjom w doktrynie Kościoła wypowiada się jej strażnik, czyli prefekt Kongregacji Nauki Wiary kardynał Gerhard Mueller. Powtarza on, że na synodzie nie może dojść do "umniejszenia słów Jezusa", a w konsekwencji - także nauczania Kościoła. Po drugiej stronie stoi zaś jego rodak, zwolennik bardziej liberalnego podejścia i dopuszczenia rozwodników do komunii, pod rygorystycznie spełnionymi warunkami, kardynał Walter Kasper. Ten były przewodniczący Papieskiej Rady ds. Krzewienia Jedności Chrześcijan , autor polecanej przez papieża książki na temat miłosierdzia, w wywiadzie prasowym stwierdził, że potrzebna jest