Oświadczenie watykańskiego biura prasowego, przedstawiające pełne oburzenia stanowisko Sekretariatu Stanu, to bezpośrednia reakcja na poniedziałkowy artykuł w dzienniku "La Repubblica". Rzymska gazeta w ślad za niemieckim dziennikiem "Die Welt" napisała, że o udział w aferze z masowym wyciekiem i publikacją poufnych dokumentów z papieskiego apartamentu, zwanej Vatileaks, podejrzani są: świecka asystentka Benedykta XVI, współpracująca z nim od lat Niemka Ingrid Stampa, były sekretarz papieża z czasów, gdy był kardynałem, obecnie biskup Joseph Clemens i kardynał Paolo Sardi, emerytowany wicekamerling Kościoła odpowiedzialny za przygotowywanie papieskich przemówień. Autor tego artykułu na łamach włoskiej gazety zasugerował, że całą tę trójkę łączy niechęć do obecnego papieskiego sekretarza księdza Georga Gaensweina oraz zazdrość z powodu pozycji, jaką zdobył. Dlatego, jak twierdzi "La Repubblica", postanowili oni ujawnić poufną papieską korespondencję, w tym listy hierarchów do księdza Gaensweina, by pokazać zakulisowe działania w otoczeniu Benedykta XVI. "Zdecydowanie i całkowicie potępia" W reakcji na ten artykuł biuro prasowe Watykanu oświadczyło: "W odniesieniu do opublikowanych w tych dniach we Włoszech i Niemczech artykułów na temat dochodzenia w sprawie rozpowszechnienia poufnych dokumentów, insynuujących poważne podejrzenia udziału w spisku wobec niektórych osób z otoczenia Ojca Świętego, Sekretariat Stanu zdecydowanie i całkowicie potępia takie publikacje". W nocie podkreślono, że wspomniane artykuły są bezpodstawne i "poważnie szkalują honor zainteresowanych osób, które od lat wiernie służą Ojcu Świętemu". "Fakt, że powołane do tego organy nie ogłosiły jeszcze rezultatów dochodzenia, nie uzasadnia w żaden sposób rozpowszechniania bezpodstawnych i fałszywych interpretacji. To nie jest informacja, do jakiej prawo mają odbiorcy" - stwierdziła Stolica Apostolska. Ostro na temat tych rzekomych rewelacji prasowych wypowiedział się w osobnym oświadczeniu watykański rzecznik ksiądz Federico Lombardi. W komunikacie, zamieszczonym na stronie Radia Watykańskiego, zarzucił on przede wszystkim dziennikowi "La Repubblica", że jego artykuł to "kopia" publikacji, zamieszczonej tydzień wcześniej na internetowej stronie "Die Welt". Ponadto ksiądz Lombardi wyjaśnił, że to, iż trzy osoby z bliskiego otoczenia Benedykta XVI zostały przesłuchane w ramach dochodzenia w sprawie wycieku dokumentów, nie oznacza, że są podejrzane. Rzecznik zdementował też podane w rzymskiej gazecie informacje, jakoby świecka asystentka papieża oraz dwóch dostojników zostało oddalonych z Watykanu. Wyjaśnił, że kardynał Sardi przeszedł na emeryturę wraz z ukończeniem 75 lat. Ingrid Stampa zaś nadal pracuje w Sekretariacie Stanu, a biskup Clemens jest sekretarzem Papieskiej Rady ds. Świeckich - podkreślił ks. Lombardi. Watykan powtarza, że wciąż jedynym podejrzanym w sprawie kradzieży dokumentów z apartamentu Benedykta XVI jest jego kamerdyner Paolo Gabriele. W sobotę po dwóch miesiącach pobytu w celi watykańskiej żandarmerii trafił on do aresztu domowego w swym mieszkaniu za Spiżową Bramą. Tam oczekuje na spodziewaną w tych dniach decyzję sędziego, czy zostanie postawiony przed sądem. Adwokaci majordomusa przedstawili jego linię obrony, zgodnie z którą dopuścił się kradzieży z idealistycznych pobudek, gdyż chciał pomóc papieżowi w "imię miłości do Kościoła". Obrona ujawniła też, że Gabriele zamierza prosić Benedykta XVI o przebaczenie.