Wśród zatrzymanych jest dwóch Francuzów - podały włoskie media. Demonstrację przed bazyliką świętego Piotra zorganizowała grupa kilkudziesięciu "oburzonych" z różnych krajów. Wśród nich dominowali ludzie mówiący po hiszpańsku. Podczas wiecu na Placu świętego Piotra tzw. indignados ogłosili, że nie opuszczą go, dopóki ich towarzysze nie zostaną zwolnieni. Oświadczyli ponadto, że wdrapanie się na świąteczne drzewko nie może być karane zatrzymaniem, lecz najwyżej grzywną. Następnie protestujący otoczyli policyjny radiowóz. Doszło do przepychanek i wymiany ciosów z dużymi siłami policji. Manifestanci twierdzą, że zostali pobici przez funkcjonariuszy sił porządkowych pałkami. Niegroźne obrażenia odniósł jeden z demonstrantów. - To, co się stało, to rzecz niesłychana. Spodziewaliśmy się, że przynajmniej ktoś z Watykanu przyjdzie i powie, by skończyć z tą przemocą - powiedział uczestnik wiecu, Julian Garcia z Barcelony. Była to pierwsza demonstracja przedstawicieli obywatelskiego ruchu oburzonych w Watykanie. Niektórzy z nich przynieśli namioty. Wznosili okrzyki: "Nie dla przemocy!", "Skorumpowany Kościół", "Niech Watykan płaci podatki tak, jak wszyscy" oraz hasła przeciwko papieżowi. Część uczestników protestu, zmuszonych do opuszczenia placu przed bazyliką, pozostało na przylegającym do niego Piazza Pio XII, który leży poza granicami Watykanu. Rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi oświadczył, komentując te wydarzenia, że oburzeni "swymi czynami i wznoszonymi hasłami wykorzystali plac w sposób niewłaściwy, niezgodny z naturą tego miejsca". - Należy zatem uznać za słuszne, że zostali oddaleni we współpracy z siłami porządkowymi - dodał ksiądz Lombardi w wypowiedzi dla agencji Ansa.