Relacje między Wietnamem i Watykanem przeszły w ostatnich miesiącach prawdziwy renesans. Odrzutowce z oficjalnymi delegacjami - z jednej strony Kościoła, z drugiej rządzącej azjatyckim krajem partii komunistycznej - co kilka tygodni kursują między Rzymem i Hanoi. Od lutego w stolicy Wietnamu urzęduje stały papieski wysłannik, arcybiskup Marek Zalewski, który jest też nuncjuszem apostolskim (ambasadorem Watykanu - przyp. red.) w Singapurze. Jego powołanie było przełomem, po latach skomplikowanych rozmów. W kwietniu Wietnam odwiedził szef watykańskiej dyplomacji, arcybiskup Paul Gallagher - najwyższy rangą kościelny dostojnik, który postawił stopę na wietnamskiej ziemi od prawie pół wieku. Gallagher spotkał się z premierem, z ministrem spraw zagranicznych i ze zdymisjonowaną później szefową resortu spraw wewnętrznych. Jego wizyta miała otworzyć drzwi do wzajemnego uznania się obu państw na arenie międzynarodowej, ale zakończyła się bez przełomu. Sukcesu nie przyniosło też ubiegłotygodniowe spotkanie watykańsko-wietnamskiej grupy roboczej. Wietnamskie media cytowały co prawda księdza Mirosława Wachowskiego - watykańskiego podsekretarza stanu do spraw relacji z państwami - który powiedział, że papież Franciszek chciałby złożyć wizytę w Wietnamie, ale inne kościelne źródła określają to jako myślenie życzeniowe. Papież poleci do Azji W kwietniu Stolica Apostolska przedstawiła listę krajów, które na początku września ma odwiedzić Franciszek. Są na niej Singapur, Indonezja, Timor Wschodni i Papua Nowa Gwinea. Skierowane do głowy Kościoła katolickiego oficjalne zaproszenie padło też w grudniu ze strony prezydenta Wietnamu. Dla władz w Hanoi papieska pielgrzymka byłaby użyteczna ze względów wizerunkowych. Ale zdaniem źródeł Interii we wrześniu do takiej wizyty raczej nie dojdzie, nie tylko ze względu na zdrowie papieża, ale także dlatego, że rozmowy nie idą po myśli kościelnych negocjatorów. Kościół wycofał się nawet z wcześniejszych planów wizyty sekretarza stanu Pietro Parolina, drugiej najważniejszej osoby w Watykanie, i stara się wymóc ustępstwa na rządzie ponad 100-milionowego kraju. Religia kontrolowana przez państwo Choć oficjalnie wietnamskie władze promują wśród swoich obywateli ateizm, to w praktyce dziesiątki milionów Wietnamek i Wietnamczyków praktykują buddyzm. Według rządowych statystyk do mniejszych grup religijnych należy niemal 10 proc. mieszkańców. Rzymscy katolicy są najliczniejszą mniejszością wyznaniową. Jest ich blisko siedem milionów. Wspólnoty religijne w Wietnamie korzystają z większych swobód, niż w innych azjatyckich krajach rządzonych przez partie komunistyczne, zwłaszcza w Chinach i Korei Północnej. Ale państwo ciągle sprawuje nad nimi dużą władzę, którą nie chce się dzielić. Największą wolnością cieszą się buddyści, tamtejsi duchowni bywają nawet influencerami w mediach społecznościowych. Mimo to wybór przełożonych świątyń i wyższych urzędników wymaga zatwierdzenia przez władze, a wydarzenia odbywające się w świątyniach oraz Buddyjski Uniwersytet Wietnamu są ściśle kontrolowane przez partię. Co Watykan chce załatwić z Wietnamem? Odkąd Wietnam zjednoczył się pod przywództwem komunistów, Kościół katolicki, który nowe władze widziały z perspektywy jego dawnej współpracy z kolonialnymi władzami francuskimi, znalazł się pod ścisłym nadzorem. Rząd ograniczył liczbę parafii i księży i objął kontrolą nominacje biskupów. Zerwał też stosunki dyplomatyczne z samym Watykanem. Dziś Stolica Apostolska chciałaby przywrócenia dawnych swobód: większej wolności w wyznaczaniu kościelnych dostojników oraz pozwolenia na otwieranie katolickich instytucji, w tym szkół i szpitali. Przy okazji Kościół chce odzyskać skonfiskowaną przez władzę ziemię i nieruchomości. Dla Watykanu normalizacja z Wietnamem mogłaby być także modelem poprawy sytuacji Kościoła w Chinach, która jest dziś o wiele trudniejsza. Dlaczego Wietnam chce zbliżenia z Watykanem? Jak mówią Interii eksperci, władzom w Hanoi zależy na ociepleniu relacji, żeby poprawić swój międzynarodowy wizerunek. Partia chce też zagwarantować sobie stabilność społeczną, a normalizacja stosunków z największą i globalnie wpływową organizacją religijną może jej w tym pomóc, wyjaśnia dr Le Hong Hiep, politolog i koordynator programu studiów wietnamskich w Instytucie Yusofa Ishaka (ISEAS) w Singapurze. - Poprawiłoby to postrzeganie Wietnamu w dziedzinie przestrzegania praw człowieka i wolności religijnej, za których ograniczanie Hanoi bywa krytykowane, zwłaszcza na Zachodzie - mówi Hiep. - Mogłoby też zachęcić niektórych zagranicznych inwestorów i pomóc wietnamskim firmom w dostępie do zachodnich rynków - ocenia. Giang Nguyen, były wietnamski dziennikarz BBC w Londynie, a obecnie badacz w ISEAS, sądzi jednak, że Wietnam nie musi się już starać o zachodnie inwestycje za wszelką cenę. Pomaga mu sytuacja geopolityczna, zwłaszcza rywalizacja USA z Chinami i częściowe wycofywanie się zachodnich wytwórców z Państwa Środka. - Inwestorzy już w Wietnamie są, a pieniądze płyną niezależnie od relacji partii z grupami religijnymi - mówi. - Mieszkający w USA dawni wietnamscy antykomuniści i chrześcijanie stracili swój dawny wpływ na polityków w Waszyngtonie, więc bez względu na to, jak partia będzie się obchodziła z mniejszościami, Amerykanie i tak tam zostaną ze względów geopolitycznych - przekonuje. Jego zdaniem ważniejsze jest bezpieczeństwo. Partyjni dygnitarze chcą mieć pewność, że religia nie zostanie wykorzystana do siania antyrządowych i antypartyjnych nastrojów. Z takim punktem widzenia zgadza się dr Hiep, który podkreśla, że rząd obawia się o lojalność chrześcijańskich społeczności. Obawy nie są wyssane z palca, bo w centrum kraju władze od dziesięcioleci walczą z etniczną partyzantką chrześcijańskich górali. W miastach dochodziło też do masowych demonstracji i starć z katolikami, zwykle spowodowanych sporami o ziemię. Brutalnie stłumione w 2008 roku protesty parafian w Hanoi doprowadziły do rezygnacji miejscowego arcybiskupa. Trudne negocjacje i czerwone linie Chociaż państwowe media oficjalnie chwalą Kościół za działalność dobroczynną i edukacyjną, to partia komunistyczna nie zamierza zrezygnować z kontroli nad parafiami. Analitycy podkreślają, że Watykan chciałby pełnej swobody, lecz taką nie cieszy się nawet faworyzowane przez urzędników duchowieństwo buddyjskie. Zdaniem dr Hiepa, niewykluczony jest rodzaj kompromisu związanego z nominacjami biskupów, ale o całkowitej niezależności Kościoła nie ma mowy. Watykanowi trudno będzie przekonać władze zwłaszcza do pozwolenia księżom i zakonnicom na zakładanie szkół. - To byłby konflikt ideologii. Władze chcą kontrolować dusze Wietnamczyków poprzez media i edukację, która od dawna jest niekwestionowaną twierdzą marksizmu - wyjaśnia Giang Nguyen. Zdaniem rozmówców Interii nieprzekraczalną czerwoną linią będzie wszystko, co można interpretować jako kwestionowanie przewodniej roli partii. Polityczny chaos Rozmowy utrudnia niepewna sytuacja wewnętrzna w Wietnamie. W rządzącej partii trwa zacięta walka stronnictw, a w ostatnich miesiącach doszło do głośnych wyroków w sprawach korupcyjnych i nagłej zmiany na stanowisku prezydenta. - Podejrzewam, że w obecnym klimacie politycznym Wietnam może nie być gotowy na nawiązanie relacji z nowym państwem - mówi były dziennikarz Giang Nguyen. - Być może trzeba będzie na to poczekać aż do następnego kongresu partii, za dwa lata - dodaje. Czy papież jest gotów podzielić się rządem dusz z komunistami i zdecyduje się na pielgrzymkę do Wietnamu wcześniej? Tego nie wiedzą na razie nawet najwyżsi watykańscy hierarchowie. Tomasz Augustyniak, Interia ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!