Stałe przedstawicielstwo Stolicy Apostolskiej w autorytarnym kraju to owoc porozumienia, które przedstawiciele Kościoła i wietnamskiej partii komunistycznej zawarli latem. Biuro, choć mieści się w pobliżu stołecznej dzielnicy dyplomatycznej, nie ma statusu ambasady, a jego szef będzie pozbawiony dyplomatycznych przywilejów - wyjaśnia w rozmowie z Interią arcybiskup Marek Zalewski. Jego otwarcie to jednak milowy krok w relacjach z krajem, który od 1975 roku nie utrzymuje kontaktów dyplomatycznych z Watykanem. Zalewski - kościelny dyplomata z blisko trzydziestoletnim stażem i nuncjusz apostolski (ambasador Watykanu - przyp. red.) w Singapurze - na stanowisko pierwszego stałego przedstawiciela papieża w Wietnamie został mianowany w grudniu. Od kilku lat był już niestałym wysłannikiem Franciszka do Hanoi. Dziś przyznaje, że stoi przed nie lada wyzwaniem. Będzie musiał nie tylko wynegocjować dalsze rozluźnienie nałożonych na Kościół restrykcji, ale także przygotować grunt pod wizyty najwyższych rangą kościelnych dostojników i - być może - doprowadzić do ponownego nawiązania oficjalnych relacji. - Jeszcze nie wiem, jak zostanę przyjęty i jak moja codzienna praca będzie wyglądała - mówi. - Ale liczę na więcej spotkań z władzami i z biskupami, mamy do rozwiązania nie tylko kwestie z rządem, ale też problemy wewnętrzne - dodaje. Wietnam i Watykan W Wietnamie żyje piąta największa społeczność katolicka w Azji, licząca około 7 mln osób. Mimo to, po zjednoczeniu kraju przez komunistów w 1975 roku nowe władze zerwały stosunki z Watykanem. Doszło do fali represji, w tym aresztowań duchownych i przejęcia przez państwo wielu kościelnych nieruchomości. Wietnamską niechęć do Kościoła wzmagał fakt, że wywodząca się z Wietnamu Południowego antyrządowa diaspora w Stanach Zjednoczonych w dużej mierze składa się z chrześcijan. Władze objęły Kościół ścisłymi obostrzeniami, ograniczając liczbę parafii i księży oraz rezerwując sobie wpływ na nominacje biskupów. - Tak jak w innych krajach o podobnych systemach politycznych, w Wietnamie starano się izolować Kościół lokalny od rzymskiego - wyjaśnia Interii arcybiskup Zalewski. Podkreśla, że rząd często patrzy na hierarchów z perspektywy kolonialnej historii. - W przeszłości ideologia komunistyczna interpretowała historię na swoją korzyść, oskarżając Kościół o bycie duchową ręką Zachodu, zwłaszcza Francji, dawnego mocarstwa kolonialnego. Ale dzisiaj wśród młodych Wietnamczyków rośnie szacunek dla kultury zachodniej. Podróżują, kształcą się we Francji i Stanach Zjednoczonych. Młode pokolenie za sprawą mediów i powszechnego dostępu do internetu ma inną mentalność niż starsi: chce większej wolności słowa, dąży do wyjazdów - ocenia dyplomata. Mimo, że większość mieszkańców niemal 100-milionowego kraju jest niereligijna albo praktykuje miejscowe wierzenia ludowe i buddyzm, to od kilkunastu lat relacje Stolicy Apostolskiej z rządzącą partią systematycznie się poprawiają, a wietnamskie władze jako jedyny komunistyczny rząd w Azji prowadzą stały, nieformalny dialog z Watykanem. Ostatnio doszło do prawdziwego renesansu wzajemnych stosunków. Wietnam: Kościelna soft power - Częstsze są kontakty i lepszy stosunek władz do hierarchii kościelnej - podkreśla arcybiskup Zalewski. - Partyjne władze zachęcają nawet Wietnamczyków do świętowania Bożego Narodzenia wspólnie z katolikami, a arcybiskup Hanoi w grudniu przyjął z tej okazji kilkanaście delegacji rządowych. Na ulicach i w supermarketach widać nie tylko choinki, ale także żłobki, słychać kolędy. Boże Narodzenie podoba się, bo jest bardzo ludzkie, oparte o radość z ważnych narodzin - ocenia papieski wysłannik. Święto to odniosło komercyjny sukces i choć dyplomata zastrzega, że nie ma to wiele wspólnego z przekazywaniem chrześcijańskiej filozofii, to wzmacnia kościelną "soft power". - Wiara spada proporcjonalnie do komercjalizacji świątecznych zwyczajów, ale dla nie-chrześcijan Kościół staje się w ten sposób bardziej widoczny - przyznaje. Władze dziękują Kościołowi Do poprawy wizerunku katolickiej mniejszości przyczyniła się jej pomoc w czasie pandemii. Katoliccy wolontariusze, w tym kilkaset zakonnic i księży, zgłaszali się do pracy w szpitalach, a w Sajgonie, największym wietnamskim mieście, kościelna organizacja pomocowa Caritas przygotowywała kilkaset posiłków dziennie dla ludzi zamkniętych w domach. - Na południu Wietnamu zdarzało się, że będący pod ogromną presją personel medyczny odmawiał pracy, nasza pomoc była więc nieoceniona. Zachowaliśmy się jak dobrzy Samarytanie prowadząc darmową działalność charytatywną - podkreśla Zalewski. Na początku 2022 roku, zaraz po zakończeniu pandemicznych ograniczeń, władze oficjalnie podziękowały za to Kościołowi. Co Watykan chce załatwić z Hanoi? Nuncjusz Marek Zalewski w swojej nowej roli będzie odpowiedzialny za proponowanie kandydatów na biskupów. Choć duchowny oficjalnie sprawy nie komentuje, tajemnicą poliszynela jest fakt, że watykański sekretariat stanu ma z rządem w Hanoi umowę w sprawie ich wyznaczania. Rzym przedstawia listę trzech akceptowalnych kandydatów, z której rząd nieformalnie wybiera zanim decyzję podejmie papież. Twórcą tej ostrożnej strategii jest watykański sekretarz stanu (odpowiednik premiera - przyp. red.), kardynał Pietro Parolin. Kościół chciałby większej wolności w zakresie biskupich nominacji i będzie się starał o pozwolenie na otwieranie katolickich instytucji. Pozostaje też kwestia zarekwirowanej przez państwo ziemi i nieruchomości. - Wzmianki o zwrocie mienia będą na pewno, ale to nie jest i długo nie będzie głównym tematem. Podejmiemy go dopiero po uzyskaniu wolności Kościoła w nauczaniu: chodzi o edukację i otwieranie szpitali - to ważne zwłaszcza w krajach misyjnych, gdzie katolicy są mniejszością. Zresztą Kościół nie chce całej zarekwirowanej własności. Chcielibyśmy odzyskać tylko niektóre budynki, potrzebne nam do normalnego funkcjonowania - deklaruje Zalewski. Ale praktyka pokazuje, że to delikatna sprawa. Protesty i usunięty biskup W 2010 roku Kościół został zmuszony do usunięcia ze stanowiska arcybiskupa Hanoi Josepha Nho Quang Kieta, który dwa lata wcześniej zwracał się o zwrot dawnej kościelnej ziemi i budynków. Duchowny zezwolił wówczas swoim parafianom na zorganizowanie masowych demonstracji, które zakończyły się starciami z policją. Papieski przedstawiciel zapowiada teraz ostrożniejsze postępowanie z władzami, a sprawę dawnych protestów w Hanoi nazywa "gorszącym przykładem". - Kościół nie powinien iść w konflikt ani zachęcać katolików do akcji protestacyjnych. Walka o sprawiedliwość i szacunek jest ważna, ale to nie oznacza, że należy rzucać w policję kamieniami - mówi. - Część budynków i posiadłości ziemskich już została przez władze oddana. Zwrot kolejnych wymaga spokojnej pracy po cichu - ocenia Marek Zalewski. Jak przyznaje arcybiskup, w niektórych regionach Wietnamu po stronie społeczności katolickiej i lokalnych władz nadal "panuje zagorzałość". Zapowiada, że będzie się ją starał łagodzić. - Moje zadanie to przede wszystkim współpraca, budowa wzajemnego szacunku, zrozumienia i działania zmierzające do likwidacji ubóstwa w wiejskich społecznościach - deklaruje duchowny. Nie wszyscy zadowoleni Wśród wietnamskiego kleru są tacy, którzy krytykują porozumienie, które umożliwiło otwarcie kościelnego biura w Hanoi. Redemptorysta z Sajgonu, ojciec John Nguyen Ngoc Nam Phong, wkrótce po jego zawarciu napisał w felietonie, że układ przyniesie więcej korzyści partii komunistycznej niż ludziom. Jego zdaniem Kościół niepotrzebnie poszedł na układ z rządem, zgadzając się na poddanie państwowemu nadzorowi. W imię fantazji o przyjaźni z Wietnamem Stolica Apostolska "nie zdołała ochronić najważniejszej rzeczy, jaką jest prawo do wolności religijnej" - stwierdził zakonnik, krytykując też "ingerencję komunistycznych władz w wewnętrzne sprawy Kościoła". Nuncjusz Zalewski odrzuca to stanowisko. - Rzeczywiście istnieją fantazje oderwanych od rzeczywistości ludzi dążących do konfliktów. Na szczęście to niewielka mniejszość. Pewien nadzór państwa nad hierarchią kościelną jest naturalną rzeczą, zakładają go choćby konkordaty z Polską, z landami niemieckimi, czy innymi krajami - wyjaśnia. - Naprawa relacji z Wietnamem to eksperyment i szukanie drogi współpracy. Czy przyleci papież? Wietnamscy przywódcy w przeszłości spotykali się z papieżami Benedyktem XVI i Franciszkiem, a w ostatnich dwóch latach częstotliwość kontaktów wyraźnie wzrosła: wysokiej rangi delegacje dygnitarzy co kilka miesięcy latają miedzy Rzymem i Hanoi. Na potwierdzenie tego bezprecedensowego przyspieszenia w grudniu prezydent Wietnamu wysłał do Franciszka list, w którym zaprosił go do odwiedzin w azjatyckim kraju. Wcześniej, w kwietniu, Wietnam ma odwiedzić szef watykańskiej dyplomacji, arcybiskup Paul Gallagher. - Będzie to wizyta na poziomie ministerialnym, ale też duszpasterska, gdyż Gallagher ma zamiar odwiedzić wszystkie trzy archidiecezje w Wietnamie i spotkać się z biskupami - potwierdza nuncjusz Zalewski. W ostatnich tygodniach watykański minister spraw zagranicznych z optymizmem wypowiadał się na temat możliwej wizyty papieża Franciszka. Byłoby to historycznym przełomem. Chiny następne? Z perspektywy Stolicy Apostolskiej normalizacja z Wietnamem mogłaby być wzorem do poprawy sytuacji Kościoła w Chinach, z którymi Watykan prowadzi zakulisowe rozmowy. Państwa nie utrzymują oficjalnych stosunków od 1951 roku. Analitycy watykańskiej polityki zagranicznej wskazują jednak, że w przeciwieństwie do poprawiających się relacji z Wietnamem, stosunki z Chinami - domem dla ponad 10 mln katolików - pozostają trudne, a państwowa kontrola nad chińskim Kościołem stale się powiększa. Prawnik kanoniczny i dziennikarz Ed Condon pisze w analizie dla katolickiego portalu The Pillar, że choć Watykan zgodził się w Wietnamie na daleko idące ograniczenia, to Hanoi okazało się względnie uczciwym i zaangażowanym partnerem. Przestrzega zawartych umów i stopniowo luzuje restrykcje. Rządzący 100-milionowym, szybko rozwijającym się krajem starają się pokazać światu, że poszerzają zakres wolności religijnej - również dlatego, że potrzebują poprawy wizerunku na Zachodzie i dostępu do tamtejszych rynków i inwestycji. Wielokrotnie większe Chiny nie mają takiej potrzeby. Tam władze nie tylko same tworzą diecezje i wyznaczają biskupów z pominięciem Stolicy Apostolskiej, stawiając ją przed faktami dokonanymi, ale także często aresztują nieprawomyślnych katolickich księży i hierarchów. Arcybiskup Zalewski nie chce rozmawiać szczegółowo na temat relacji z Pekinem, który jest dla Watykanu partnerem bez porównania trudniejszym niż Hanoi. - Chińska dyplomacja na pewno będzie nas obserwowała - mówi tylko. - Gdyby w Wietnamie doszło do znacznych problemów, mogłoby to mieć negatywny wpływ na przyszłość naszych relacji z Chinami. Z Bangkoku dla Interii Tomasz Augustyniak