Wcześniej kierujący na miejscu ekipą ratowników Ed Plaugher informował media, iż w budynku Pentagonu mogło zginąć do 800 osób. Zaznaczył jednak, że faktyczna liczba ofiar terrorystycznego ataku może być niższa. Szpitale w Waszyngtonie przyjmują wciąż nowych rannych. Pentagon stał się celem ataku wczoraj o 9.30 czasu miejscowego, gdy na miejscu znajdowała się już większość pracowników, w tym sekretarz obrony Donald Rumsfeld. W porwanym samolocie Boeing 757, który uderzył w budynek amerykańskiego resortu obrony, znajdowało się 64 pasażerów. Wszyscy zginęli. Zdaniem miarodajnych kół rządowych USA, trzeci z samolotów porwanych wczoraj przez terrorystów, miał uderzyć bezpośrednio w Biały Dom. Samolot rozbił się jednak pod Pittsburgiem i nie doleciał do zaplanowanego przez spiskowców celu. Informację o tym, że zaatakowana miała być również waszyngtońska siedziba prezydenta USA, podała telewizyjna sieć CNN, powołując się na anonimowych przedstawicieli administracji. Niewykluczone, że maszyna została zestrzelona przez amerykańskie lotnictwo. Na razie wszystko wskazuje na to, że terroryści zakończyli lub przerwali swoją akcję. Mimo to przestrzeń powietrzną nad Waszyngtonem wciąż patrolują myśliwce, gotowe zestrzelić każdy niezidentyfikowany samolot. Dzisiaj rano budynek Pentagonu nadal płonął. Jak podają amerykańskie sieci telewizyjne, ratownicy nie są w stanie dotrzeć do części budynku, nad którą po uderzeniu samolotu, skierowanego tu przez terrorystów, zawalił się dach. Ogień prawdopodobnie nie zostanie ugaszony jeszcze przez wiele godzin - twierdzą ratownicy, cytowani z kolei przez agencję Reutersa. W stolicy Stanów Zjednoczonych podstawowe instytucje próbują zacząć normalną działalność. O 16: zaczęło się zapowiadane już wczoraj posiedzenie Kongresu. Około 18: zaczną się obrady za zamkniętymi drzwiami. Mówi się, że Kongres zapozna się wtedy z wynikami dotychczasowego śledztwa. Nieco później przyjmie rezolucję potępiającą wczorajszy atak. Od rana pracuje część Pentagonu, ponieważ jednak jego fragment wciąż płonie, a zniszczenia jak się powoli okazuje są większe niż przypuszczano, sztab który tam pracuje prawdopodobnie znajduje się w podziemiach. Niedługo również wypowie się prezydent George Bush, który spotyka się z najbliższymi doradcami - z Radą Bezpieczeństwa Narodowego. Wszyscy oczekują ważnego oświadczenia. Dzisiaj zbiera się również w Nowym Jorku Rada Bezpieczeństwa ONZ. Przyjmie ona rezolucję potępiającą wczorajsze zamachy w Stanach Zjednoczonych. Nadal nie można dodzwonić się ani do Waszyngtonu, ani do Nowego Jorku oraz okolic tych miast. Jak wyjaśnia telefoniczna Informacja Międzynarodowa (nr 908). Amerykanie zablokowali połączenia międzynarodowe z miastami dotkniętymi wczorajszymi zamachami terrorystycznymi, aby usprawnić połączenia krajowe w tych miejscach.