"Washington Post" informuje, że decyzja o sprzedaży broni na Ukrainę była bardzo mocno wspierana przez przedstawicieli administracji Donalda Trumpa w zakresie bezpieczeństwa narodowego. Gazeta podkreśla jednak, że to posunięcie może skomplikować działania Trumpa zmierzające do ocieplania stosunków z Moskwą i Władimirem Putinem. W zeszły weekend prezydent Rosji zadzwonił do Donalda Trumpa i dziękował za pomoc amerykańskich śledczych, dzięki której rosyjskie służby zapobiegły zamachowi terrorystycznemu w Petersburgu. Waszyngtoński dziennik pisze, że w grudniu Biały Dom zatwierdził komercyjną sprzedaż broni na kwotę przekraczającą wartość 41 milionów dolarów bez współpracy z sojusznikami z NATO. Chodzi przede wszystkim o sprzęt snajperski oraz amunicję. Siły ukraińskie mają go używać w walce z prorosyjskimi separatystami w Donbasie. Nie wydano jednak zgody na sprzedaż ciężkiej broni, o co apelował Kijów. Chodzi tutaj przede wszystkim o pociski przeciwpancerne. W 2014 roku Kongres USA na mocy specjalnej ustawy zgodził się na sprzedaż sprzętu wojskowego dla Ukrainy. Potrzebna była jednak wówczas jeszcze zgoda Baracka Obamy, który nigdy jej nie wyraził.