Reklama

"Washington Post": Rosjanie kontaktowali się co najmniej z 14 współpracownikami Trumpa

Rosjanie kontaktowali się co najmniej z 14 osobami z bliższego i dalszego otoczenia Donalda Trumpa podczas kilkunastu miesięcy jego kampanii przed wyborami prezydenckimi w USA w 2016 roku i później podczas przekazania władzy - pisze w poniedziałek "Washington Post".

Wśród osób z otoczenia obecnego prezydenta USA, z którymi kontaktowali się obywatele Rosji, dziennik wymienia dzieci obecnego prezydenta USA - Ivankę i Donalda Trumpa Juniora, zięcia Jareda Kushnera, ówczesnego szefa jego kampanii Paula Manaforta, jego ówczesnego prawnika Michaela Cohena i bliskiego doradcę Rogera Stone'a.

Opierając się na dostępnych publicznie informacjach, wywiadach prasowych i danych ze śledztwa specjalnego prokuratora Roberta Muellera w sprawie Russiagate, "WP" podkreśla, że liczba osób z otoczenia Trumpa, z którymi skontaktowali się Rosjanie, wzrosła z dziewięciu w zeszłym roku do co najmniej 14 w obecnym.

Reklama

Gazeta przypomina, że były prawnik Białego Domu Ty Cobb zapewniał wówczas, że chodzi o "pojedyncze, w oczywisty sposób niepowiązane ze sobą zdarzenia, w dość niewielkiej liczbie jak na kampanię prezydencką", a sam Trump na Twitterze wielokrotnie pisał, że nie było zmowy między jego współpracownikami a stroną rosyjską.

Tymczasem cytowany przez "WP" były ambasador USA w Moskwie Michael McFaul powiedział, że "zarówno liczba kontaktów, jak i ich charakter są zadziwiające". Zastrzegł, że część rozmów odbywała się na niskim szczeblu: "z ludźmi, o których tu mówimy, nie rozmawia się o stosunkach amerykańsko-rosyjskich, o przyszłości traktatu START i tym podobnych".

Dodał jednak, że gotowość współpracowników Trumpa do kontaktowania się z przedstawicielami Rosji na pewno została w Moskwie zauważona. "Myślę, że Rosjanie dbali o te kontakty i postrzegali je jako sposób na zawieranie znajomości, które mogłyby okazać się użyteczne dla Putina i jego rządu" - ocenił McFaul.

Śledztwo prowadzone przez specjalnego prokuratora Muellera w sprawie ewentualnego ingerowania przez Rosję w przebieg wyborów prezydenckich w USA w 2016 roku oraz możliwej zmowy między przedstawicielami Kremla a współpracownikami Trumpa nie wykazało dotąd, by którykolwiek z dziesiątek kontaktów między osobami "z orbity Trumpa" i Rosjanami doprowadził do konkretnej koordynacji działań między jego kampanią prezydencką i Rosją - przyznaje "WP".

Jednak kolejne kontakty na tej linii ujawniane są w kontekście "ponawianych przez rząd Rosji prób ingerowania w amerykańskie wybory prezydenckie" - podkreślił zespół śledczy Muellera w upublicznionych niedawno materiałach.

PAP

Reklama

Reklama

Reklama