Według Krauthammera, byłego doradcy prezydenta Busha, sojusz nie powinien się ograniczyć do odwołania najbliższego posiedzenia Rady Rosja-NATO i wyraźnie oświadczyć, że Rosja dopuściła się agresji w Gruzji. Powinno się - jak pisze w artykule zjadliwie zatytułowanym "NATO miauczy" - zastosować zdecydowane sankcje, jak np. wykluczenie Rosji z klubu G8, zablokowanie jej wejścia do Światowej Organizacji Handlu (WTO) i bojkot olimpiady zimowej w Soczi w 2014 r. Dla Kremla - argumentuje autor - będą to dotkliwe posunięcia, ponieważ w odróżnieniu od zimnej wojny, kiedy gospodarka ZSRR była na wpół samowystarczalna, obecną Rosję łączą liczne więzi z systemem światowym. - Dysponujemy dźwigniami nacisku, gdyż postsowiecka Rosja jest nieskończenie bardziej zależna od systemu międzynarodowego. Jednak mimo okupacji Gruzji, NATO nie zastosowało żadnej - pisze publicysta. Przypomina, że w czasie kryzysu w Gruzji ponownie zaznaczył się podział w NATO między "starą" Europę, czyli takie kraje jak Niemcy i Włochy, które chcą za wszelką cenę zachować dobre stosunki z Moskwą, oraz kraje dawnego bloku sowieckiego, jak Polska i kraje nadbałtyckie, które jasno wyraziły solidarność z rządem Gruzji. Krauthammer przewiduje, że jeżeli NATO nadal będzie bierne wobec imperialnej polityki Kremla, a Rosji uda się doprowadzić do usunięcia prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego i zastąpienia go swoją marionetką bez istotnej reakcji Zachodu, kraje Europy Wschodniej mogą zrewidować swą prozachodnią politykę. - Przywódcy Europy Wschodniej będą obserwować ten rozwój wydarzeń (obalenie Saakaszwilego) wstrząśnięci, przemyślą swoje odruchowe ciążenie w stronę Zachodu i z czasem zaczną dogadzać ambicjom Rosji. W ten sposób wszystkie cele Moskwy byłyby osiągnięte - konkluduje autor.