W artykule redakcyjnym "WSJ" ocenia też, że porażka Kurdów w Kirkuku, na północy Iraku, to zwycięstwo Iranu. Jak pisze "WSJ", główną doktryną tworzonej nadal polityki zagranicznej prezydenta USA Donald Trumpa jest próba odbudowywania relacji z sojusznikami Ameryki. "To zobowiązanie jest teraz poddawane próbie w północnym Iraku" - dodaje. W poniedziałek iracka armia, przy wsparciu irańskich sił, rozpoczęła ofensywę na Kurdów w Kirkuku. "W całej niedawnej historii USA w Iraku nie mieliśmy sojusznika, na którym moglibyśmy bardziej polegać niż na irackich Kurdach i ich siłach bojowych, oddziałach Peszmergi" - czytamy. Dotychczas administracja Trumpa powiedziała niewiele na temat ataku na Kurdów. Według gazety, jeśli USA pozwolą, aby jeden z jej najbardziej widocznych sojuszników został pokonany na Bliskim Wschodzie, to inni sojusznicy w regionie zauważą to i zaczną od nowa kalkulować swoje stosunki z władzami w Waszyngtonie. "Niepotrzebne" referendum? Gazeta przyznaje, że iraccy Kurdowie przyczynili się do obecnej sytuacji. Prezydent Regionu Kurdystanu Masud Barzani przeprowadził w ub. miesiącu "niepotrzebne" referendum niepodległościowe mimo nacisków ze strony USA, by tego nie robił, a głosowanie dało rządowi w Bagdadzie pretekst, by zagrać nacjonalistyczną kartą i odebrać Kirkuk - wyjaśnia "WSJ". Przypomina, że wieloetniczny Kirkuk leży na południe od autonomicznego Regionu Kurdystanu, który graniczy z Iranem i Turcją. Region Kirkuku ma bogate zasoby ropy i gazu. Kurdowie przejęli kontrolę nad Kirkukiem w 2014 roku, gdy iracka armia uciekła stamtąd pod naporem Państwa Islamskiego. W czerwcu 2014 roku dżihadyści zajęli Mosul. "Po opuszczeniu regionu przez irackie siły peszmergowie stali się głównym powodem, dla którego IS nigdy nie było w stanie skonsolidować kontroli nad północnym Irakiem. Zapewne Kurdowie, wspierani z powietrza przez USA, uratowali Irak, dając premierowi tego kraju Hajdarowi al-Abadiemu czas na odbudowanie armii tak, by z pomocą oddziałów Peszmergi była ona w stanie wypędzić IS z głównych miast Iraku" - uważa "WSJ". Po odbiciu Mosulu z rąk IS Abadi teraz chce wypchnąć Kurdów do ich ojczyzny na północy Iraku. Dziennik zwraca jednak uwagę na strategiczne szczegóły ataku na Kurdów i wyjaśnia, że "iracka ofensywa obejmuje Iran". "WSJ" cytuje waszyngtoński Instytut Badań nad Wojną, który twierdzi, że w ub. tygodniu w kierunku Kirkuku przesunęły się wspieranie przez Iran bojówki i 9. iracka dywizja zbrojna, które miały wspierać iracką armię. Presja Iranu na Irak Jak dodaje, szyicki Iran wywiera nieustanną presję na rząd Abadiego w Bagdadzie, by zjednoczyć się przeciwko interesom sunnickiej ludności Iraku na północy i zachodzie. Dlatego po sukcesach Iraku w walkach z IS Iran najpewniej zachęca Irakijczyków, by wyparli Kurdów z Kirkuku. Według "WSJ" należy zwrócić uwagę na to, że ofensywa następuje kilka dni po oświadczeniu Trumpa, że według niego Teheran nie przestrzega międzynarodowego porozumienia nuklearnego. Prezydent częściowo zakładał, że Europa poprze wysiłki USA, by przeciwstawiać się programowi rakiet balistycznych Iranu i jego działaniom na Bliskim Wschodzie. "Ale do jakich wniosków dojdą Europejczycy lub nasi partnerzy na Bliskim Wschodzie, jeśli porzucimy jednego z naszych najdawniejszych sojuszników w regionie, irackich Kurdów?" - zastanawia się dziennik. Bez wątpienia konsekwencją wycofania się USA z Iraku w 2011 roku przez administrację Baracka Obamy było zmniejszenie się zdolności USA do wywierania nacisku politycznego w regionie. "Jednak porzucenie Kurdów na rzecz szyickiego iracko-irańskiego sojuszu tylko pogłębiłoby straty USA" - uważa "WSJ". "Zanim Irak i Kurdowie pójdą na wojnę, USA mogłyby nalegać, by Irak potwierdził autonomię irackiego Kurdystanu oraz by wypracował porozumienie ws. podziału dochodów z ropy w regionie. Alternatywą dla takiej umowy dla Abadiego są zdolne do walki siły kurdyjskie, które byłyby w stanie nieustannej rebelii" - ostrzega. "Stany Zjednoczone mają dług wobec Kurdów. Porzucenie ich teraz zniszczyłoby wiarygodność Ameryki, a szczególnie zdolność Trumpa do werbowania sojuszników przeciwko ekspansji Iranu na Bliskim Wschodzie. Atak na Kirkuk ma znaczenie" - podkreśla dziennik.