Prawie wszyscy członkowie grupy terrorystycznej "zostali zlikwidowani", a "kilku zostało zatrzymanych" - powiedział dzisiaj wieczorem generał Wiktor Sobolew, dowódca 58. armii rosyjskiej. Żołnierze tej armii uczestniczyli w operacji uwalniania zakładników. Sztab operacyjny z Biesłanu, w rosyjskiej Osetii Północnej, poinformował, że wciąż trwają poszukiwania czterech terrorystów. Na terenie szkoły znaleziono ciała ośmiu terrorystów. Trzech napastników aresztowano. Wcześniej podawano, że zabitych zostało 20 terrorystów, w tym 10 Arabów. Sztab kryzysowy działający w Biesłanie, w Osetii Północnej, poinformował dzisiaj wieczorem, że zidentyfikowano 95 ciał osób, które zginęły w czasie operacji uwalniania zakładników. Ciągle napływają sprzeczne informacje na temat liczby zabitych i rannych. Jednak wiadomo, że są ich setki. Agencje pisały o 100-150 zabitych. Czeczeński doradca prezydenta Władimira Putina, Asłanbek Asłachanow, powiedział, że liczba ta może być znacznie większa. Liczba rannych wynosi 704 - poinformowała agencja ITAR-TASS, powołując się na Ministerstwo ds. Sytuacji Nadzwyczajnych. Wśród rannych jest 259 dzieci. Wszyscy ranni zostali umieszczeni w szpitalach w Biesłanie, Władykaukazie i Ardonie. Wielu rannych trafiło też do polowych szpitali. - Zakładników mogło być nawet 1 200, a nie 350, jak twierdziły władze - powiedział Asłachanow. - 70 proc. zakładników stanowiły dzieci - dodał. Policyjny saper powiedział rosyjskiej telewizji, że szturm na szkołę spowodował wybuch bomby przywiązane do obręczy kosza do koszykówki w sali gimnastycznej. Także jedna z uwolnionych zakładniczek opowiedziała w telewizji "Rossija", że do pierwszego wybuchu doszło przypadkiem w sali gimnastycznej. Według niej, oderwała się taśma samoprzylepna, którą terroryści przytwierdzili ładunek wybuchowy do ściany. Ładunek spadł na ziemię i eksplodował. Potem doszło do serii następnych wybuchów. Popołudniu w pobliżu szkoły było słychać potężną eksplozję. Według świadków, na których powołuje się Reuter, wybuch był spowodowany przez czołgi lub detonowane miny. Sam reporter Reutera twierdzi, że był to największy wybuch, jaki słyszał dzisiaj w pobliżu szkoły. Kilka minut po pierwszym wybuchu było słychać drugi, ale mniejszy. Brytyjska telewizja ITV informowała, że w sali gimnastycznej szkoły leży 100 ciał. Reporter ITV Julian Manyon powołał się na swego kamerzystę, który wszedł na chwilę do sali gimnastycznej. - Na dymiącej podłodze leży wielka liczba zwłok - powiedział. Manyon przypuszcza, że w sali zdetonowane zostały ładunki wybuchowe, podłożone przez terrorystów. Także Interfax informowała, że w szkole w Biesłanie znaleziono ponad 100 trupów. Część zakładników zginęła według tej agencji w wyniku zawalenia się dachu. Dramat w szkole - zobacz ostatnie zdjęcia Szturm rozpoczął się około 11.30. Rosyjski minister spraw wewnętrznych zapewnia, że nigdy nie było planu zajęcia szkoły siłą i że planowano dalsze negocjacje. Według telewizji ORT, terroryści zaczęli strzelać do Rosjan, którzy podeszli pod szkołę, by - za wcześniejszą zgodą porywaczy - wywieźć ciała zabitych podczas zajmowania szkoły w środę. W panice ludzie zaczęli uciekać. Zakładnicy wybiegali ze szkoły nago lub w bieliźnie. W pierwszym momencie uciekinierzy zaczęli pić wodę, byli wyraźnie wycieńczeni. Wiele dzieci było zakrwawionych. Według świadków, wkrótce po wyprowadzeniu dzieci, terroryści otworzyli ogień do tłumu. - Poszła seria, padliśmy na ziemię, na szczęście nikomu nic się nie stało - powiedział jeden z obecnych na miejscu zdarzenia. Niektórzy terroryści próbowali uciekać. Telewizja NTV podała, że dwie terrorystki z komanda w Biesłanie przebrały się w stroje pielęgniarek, a co najmniej jeden z napastników w strój sportowy i próbowali wtopić się w tłum. Chcieli niepodległej Czeczenii Porywcze domagali się niezależności Czeczenii. Prezydent Osetii Północnej, Aleksandr Dzasochow, wyjaśnił, że podczas rozmowy z mediatorem, byłym prezydentem Inguszetii, Rusłanem Auszewem, porywacze powiedzieli, że Czeczenia musi być państwem niezależnym od Rosji. -Jeszcze dziś rano Dzasachow mówił też - zaznaczając, że mówi to szczerze - iż możliwość użycia siły nie jest rozważana. Dobijali rannych - Terroryści dobijali rannych, zabijali mężczyzn stawiających opór, a dwie kobiety wchodzące w skład komanda już pierwszego dnia wysadziły się w powietrze - mówiła dziś zakładniczka uwolniona wczoraj ze szkoły w Biesłanie. - Terrorystów było około 30. Wszyscy to mężczyźni. Na początku były z nimi dwie kobiety - szahidki, ale natychmiast wysadziły się w powietrze w szkolnym korytarzu razem z kilkoma mężczyznami-zakładnikami - opowiada 27-letnia Zalina Dżandarowa, była zakładniczka. Mówi też o warunkach, jakie panują w szkole. - Ludzie leżą jeden na drugim. Mężczyznom kazano wybić szyby, bo w sali gimnastycznej, gdzie nas zgromadzono, nie byłoby czym oddychać - relacjonowała. Dlaczego wybrali Osetię? Większość mieszkańców Północnej Osetii to prorosyjscy wyznawcy prawosławia. Ponadto Osetia to baza wypadowa rosyjskich wojsk, stąd nieraz dywizje wdzierały się do Czeczenii. - W Osetii Północnej stacjonuje bardzo dużo wojsk rosyjskich, to rosyjska baza wypadowa - mówi Maciej Falkowski z Ośrodka Studiów Wschodnich. W związku z tym - jak podkreśla - trudno mówić o sympatii między Czeczenami a Ostetyjczykami. Falkowski przypomina, że wielokrotnie komanda czeczeńskie przekraczały granicę Osetii i atakowały bazy wojskowe. Na to nakłada się konflikt Osetii z Inguszetią, kolejną kaukaską republiką, gdzie dominuje islam. Ten konflikt przerodził się w wojnę 12 lat temu. Teraz Ingusze, podobnie jak Dagestańczycy, popierają Czeczenów. - Prawdopodobnie wśród tych bojowników, terrorystów, którzy zajęli szkołę, jest wielu Inguszy - mówi Falkowski. - I to jest w pewnym sensie uderzenie skierowane przez Inguszy i Czeczenów, którzy są bardzo blisko związani ze sobą - dodaje. Ta sytuacja popycha więc Osetię coraz bardziej w ramiona Rosji. Bez dotacji płynących z Kremla republika nie mogłaby istnieć. Średnia pensja nie przekracza tam 50 dolarów. Zobacz raport specjalny: Dramat w szkole