Gdy Matteo Renzi, były premier, a teraz szef małego ugrupowania Italia Viva, ogłosił, że wycofuje poparcie dla rządu, stało się jasne, że gabinet Giuseppe Contego, już drugi po rekonstrukcji w 2019 roku, nie przetrwa długo. Na nic zdały się również interwencje prezydenta Sergio Mattarelli, który starał się przekonać Renziego, że to nie jest najlepszy czas na takie zagrywki. Z niemal 90 tysiącami ofiar śmiertelnych Italia przewodzi w Unii Europejskiej w tych tragicznych statystykach. Recesja też jest najwyższa. Osobiste ambicje, ale też zasadnicze różnice na temat strategii wobec środków unijnych z Funduszu Odbudowy, wzięły jednak górę. Plan, który ma naprawić szkody spowodowane przez pandemię. Dla Włochów najwięcej Przypomnijmy, na ostatnim unijnym szczycie na początku grudnia europejscy przywódcy doszli do porozumienia w sprawie niemal dwubilionowego budżetu na najbliższe lata, mimo początkowej groźby weta ze strony Polski i Węgier. W pakiecie było również uruchomienie Funduszu Odbudowy zwanego bardziej oficjalnie Next Generation EU i wartego 750 mld euro, z czego 390 miliardów ma być w formie subwencji, a 360 mld - pożyczek. To plan, który ma naprawić szkody spowodowane przez pandemię. Szkody gospodarcze i społeczne. "1,8 biliona euro na wsparcie naszego ożywienia i zbudowanie bardziej odpornej, zielonej i cyfrowej UE" - cieszyła się Ursula Von der Leyen tuż po zawarciu porozumienia. Wcześniej, na początku pandemii, szefowa Komisji Europejskiej otwarcie przepraszała Włochów za to, że UE nie pomogła, gdy koronawirus dziesiątkował kolejne regiony, a Lombardię najbardziej. "Włochy zostały zaatakowane przez koronawirusa bardziej niż jakikolwiek inny kraj europejski. Jesteśmy świadkami czegoś niewyobrażalnego. Przepraszam was" - pisała von der Leyen. Z Funduszu Odbudowy Włosi dostali najwięcej - w sumie niemal 209 mld euro. Pieniądze te stały się jednak od razu kością niezgody i powodem kryzysu w rządzie. Renzi, który miał dotychczas trzech "swoich" ministrów domagał się, żeby wykorzystać środki nie na pilne teraz potrzeby, choć kraj jest wyjątkowo mocno poobijany przez pandemię, ale bardziej na długofalową przebudowę - nowe technologie, infrastrukturę czy reformę edukacji. Co więcej, chciał również, aby premier Conte postarał się o ponad 35 miliardów euro z Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (ESM), który jest uruchamiany na konkretne reformy. Kto ma zajmować się środkami unijnymi? - Oficjalną przyczyną decyzji Renziego miała być kwestia nieodpowiedniego programu zarządzania środkami unijnymi (tzw. Recovery plan), które są przeznaczone na walkę z kryzysem wywołanym pandemią - mówi w rozmowie z Interią dr hab. Joanna Sondel-Cedermas z Instytutu Europeistyki UJ. - Były szef rządu nie popierał decyzji Contego, aby zarządzaniem środkami unijnymi zajmował się sztab doradców związanych bezpośrednio z premierem. Miał też odmienne zdanie w kwestii rozporządzania tymi środkami, postulując raczej projekty długoterminowe, a nie doraźną pomoc finansową dla poszczególnych grup zawodowych i sprzeciwiał się decyzji Contego bezpośredniego zarządzania przez premiera służbami specjalnymi. Wszystko to stało się w sytuacji, gdy Renzi należy do najmniej lubianych polityków we Włoszech. Jak mówi prof. Sondel-Cedarmas, jest powszechnie uważany za polityka "makiawelicznego", pozbawionego skrupułów i bezwzględnie realizującego swoje doraźne interesy polityczne. Przed kilkoma laty "The Economist" określił go mianem "demolition man". - Jego ostatnie posunięcie jest szczególnie mocno krytykowane ze względu na fakt, że może zagrozić realizacji Funduszu Odbudowy. Prasa zagraniczna, choćby "Guardian", jest zdania, że spowodowanie kryzysu w najgorszym możliwym momencie wynikało z chęci wzmocnienia własnego wizerunku oraz znaczenia na scenie politycznej maleńkiej partii, której jest liderem - mówi nam prof. Joanna Sondel-Cedarmas. Potwierdzają to ostatnie sondaże. Aż 73 proc. badanych przez Ipsos uważa, że Renzi doprowadził do kryzysu z pobudek czysto personalnych. Zdecydowana większość jest również zdania, że Conte powinien pozostać na stanowisku premiera, a z kolei siedmiu na dziesięciu Włochów twierdzi, że kryzys rządowy w okresie pandemii koronawirusa "budzi niepokój i złość". Dzisiaj "Italia Viva" może liczyć na maksimum 3 proc. poparcia. Jak Włochy wykorzystują pieniądze unijne? Bardzo słabo W wewnętrznym włoskim sporze o pieniądze z Unii rzuca się w oczy jeszcze jedno. - Włochy ryzykują utratę historycznej szansy. Europa chce tylko gwarancji, że fundusze będą dobrze wykorzystane - mówił jeszcze przed dymisją rządu Paolo Gentiloni, były premier, a obecnie unijny komisarz ds. gospodarki. Problem w tym, że dotychczas Włochy radziły sobie z funduszami europejskimi wyjątkowo słabo. Zdarzało się, że tylko Chorwacja była pod tym względem gorsza, a w latach 2014-2020 Rzym był w stanie wykorzystać zaledwie 26 z 75 przyznanych miliardów euro. "Corriere della Sera" przypomina też, że w ostatnich siedmiu latach wiele regionów nie było w stanie wydać więcej niż 25 proc. z Funduszu Spójności. Pieniądze z Funduszu Odbudowy są zatem dla Włochów nie tylko największe spośród wszystkich krajów Unii, ale po prostu ogromne. - To niewątpliwie sukces Giuseppe Conte. Włochy były jednym z pierwszych i głównych państw europejskich dotkniętych konsekwencjami gospodarczymi pierwszej fali pandemii. Należy także pamiętać, że są nie tylko jednym z założycieli Wspólnoty, ale także jednym z państw członkowskich, które wpłaca największe składki do UE, otrzymując stosunkowo niskie dotacje - mówi ekspertka z Instytutu Europeistyki UJ. Szacuje się, że różnica pomiędzy tym co wpłacają, a tym co otrzymują wynosi około dwa miliardy euro. - Dlatego odbudowa gospodarki we Włoszech ma kluczowe znaczenie dla równowagi gospodarczej w Europie - tłumaczy prof. Sondel-Cedermas. Trzy scenariusze Jak rozwinie się teraz sytuacja polityczna we Włoszech? Możliwe są trzy scenariusze. Utworzenie rządu technicznego, dalej pod przewodnictwem Giuseppe Contego lub innego kandydata na premiera. Albo przyspieszone wybory. Najbardziej prawdopodobna jest opcja pierwsza. Głównie ze względu na obecną sytuację - pandemię i galopującą recesję. Conte cieszy się ciągle dużą popularnością wśród Włochów, jest najpopularniejszym premierem od ćwierć wieku, a ewentualne wybory najpewniej przyniosłyby zwycięstwo skrajnie prawicowej, populistycznej i eurosceptycznej Lidze Północnej Matteo Salviniego.