Aby walczyć z IS "istnieją dwa zestawy środków: bombardowania (...) i siły lądowe, które nie mogą być nasze, lecz muszą to być opozycyjne siły Wolnej Armii Syryjskiej, sunnickie siły arabskie i dlaczego nie np. siły reżimu i siły kurdyjskie oczywiście" - powiedział Fabius w radiu RTL. Ale Asad "nie może być przyszłością swego narodu" - zastrzegł szef francuskiej dyplomacji. Fabius wskazał, że pierwszym celem jest miasto Ar-Rakka, nieformalna stolica Państwa Islamskiego w Syrii, która od kilku dni jest intensywnie atakowana przez francuskie i rosyjskie siły powietrzne. "Jest to dla nas jeden z głównych celów wojskowych, być może nawet najważniejszy cel, ponieważ (Rakka) jest newralgicznym punktem Daesz (arabski akronim IS), w którym swoje korzenie mają ataki terrorystyczne na Francję" - podkreślił Fabius. Francuskie siły powietrzne rozpoczęły operację w Syrii pod koniec września; wcześniej Francja brała udział jedynie w nalotach na IS w Iraku, ponieważ obawiała się, że działania przeciwko tej radykalnej organizacji sunnickiej w Syrii mogłyby wzmocnić prezydenta Asada, przeciwko któremu od 2011 roku trwa rebelia. Od ponad tygodnia prezydent Francji Francois Hollande prowadzi dyplomatyczną ofensywę w celu utworzenia wspólnego frontu przeciw dżihadystom z IS. Po czwartkowych rozmowach na Kremlu prezydenci Rosji i Francji potwierdzili gotowość zacieśnienia współpracy ich krajów w walce z IS w Syrii. IS przyznała się do ataków w Paryżu 13 listopada, w których zginęło 130 osób. Twierdzi też, że spowodowała 31 października katastrofę rosyjskiego airbusa na egipskim półwyspie Synaj; w jej wyniku zginęło 224 ludzi.