Szanse na to, by nowa brytyjska propozycja przekonała całą Europę, są niewielkie. Brytyjczycy duszą w kieszeni każdego funta i bardzo niechętnie czynią ustępstwa. Prawdopodobnie więc i dzisiejsza propozycja Wielkiej Brytanii nie wzbudzi w pozostałych członkach wielkiego entuzjazmu. Polska najprawdopodobniej będzie więc w opozycji, a wraz z nią nowi członkowie Unii. Choć ci sojusznicy nie zawsze są pewni - małe kraje walczą o mniejsze sumy i łatwiej ustępują, bo łatwiej je złamać i kupić. Naszymi naturalnymi sojusznikami są też unijni średniacy, tacy jak - Grecja, Portugalia czy Hiszpania. Madryt przygotowuje się bowiem do walki o miliard euro - tyle może stracić z funduszy europejskich. Premier nie wyklucza nawet zawetowania budżetu europejskiego. Posłuchaj: Zawsze możemy też liczyć na taktyczny i chwilowy sojusz z którymś z gigantów - przede wszystkim z Francją, krzywiącą się najmocniej na pomysły brytyjskie. Ale czy rzeczywiście bieżący tydzień przyniesienie budżetową wiktorię? W Unii panuje pesymizm i powszechny pogląd, że przewodnictwo brytyjskie i wieńczący je czwartkowo- piątkowy szczyt zakończą się spektakularną klapą. Zdaniem większości dopiero następny unijny prezydent - czyli Austria, może pokusić się o wywalczenie porozumienia. Posłuchaj relacji reportera RMF: Przypomnijmy, zgodnie z brytyjskimi założeniami przedstawionymi przed tygodniem, Polska w nowym, siedmioletnim budżecie UE otrzymałaby 56 miliardów euro w ramach funduszy strukturalnych i spójności. Luksemburczycy, którzy przewodniczyli UE w I półroczu, proponowali 61,6 mld euro.