Premier podkreślił na briefingu, że zespół, z którym pracuje, wykonał "naprawdę kawał dobrej roboty". - Rozmowy mają doprowadzić do uchwalenia budżetu europejskiego, nie muszę nikomu w Polsce już chyba tłumaczyć, jak ważne to dla nas jest zadanie - zaznaczył. Polska może liczyć na wsparcie "15" oraz Włoch i Francji Polska podczas negocjacji unijnego budżetu w Brukseli może liczyć na dobrą współpracę 15 państw przyjaciół polityki spójności oraz Włoch i Francji - powiedział w czwartek premier Donald Tusk. - Chyba możemy liczyć przez całe spotkanie brukselskie na dobrą współpracę i piętnastki oraz Włoch i Francji - powiedział Tusk na briefingu prasowym przed wylotem do Brukseli. Jak zaznaczył, dla Polski ma to kluczowe znaczenie. - Wsparcie dużych państw płatników netto jest niezbędne. Dzisiaj pozycja, w jakiej jest Polska, jest o tyle trudna, że my nie jesteśmy płatnikami netto, tylko biorcami netto i dlatego argumenty tych, którzy dają pieniądze, z reguły są argumentami silniejszymi - zauważył premier. Jednocześnie zaznaczył, że Polska ma bardzo dobre argumenty merytoryczne, a "polska reputacja i pozycja jest silna jak nigdy". "Mamy prawo, i z tego prawa korzystamy, mówić, co leży w interesie także całej Europy" - dowodził. Jak dodał, jest to podstawą merytorycznego porozumienia, m.in. z Francją. Mamy nadzieję na porozumienie - Mamy nadzieję, że osiągniemy efekt - przez efekt rozumiem porozumienie, które będzie oznaczało, że mamy budżet europejski - oświadczył premier. Podkreślił, że Polska, jako największy biorca środków europejskich, jest "szczególnie zainteresowana, aby osiągnąć kompromis", ale - zastrzegł - "nie będzie to kompromis za wszelką cenę". - Jak zawsze nie będzie to kompromis za wszelką cenę. To jest argument, jaki Polska ma w rezerwie i jeśli będzie trzeba, jeśli nie będzie innego wyjścia, bardzo twarde stawianie sprawy wobec naszych partnerów - powiedział Tusk. Premier zapowiedział, że w polskiej delegacji na szczycie będzie pracował też zespół pod przewodnictwem wiceszefa MSZ Piotr Serafina, który na bieżąco będzie analizował i obliczał każdą propozycję, jaka padnie podczas negocjacji. Czy dojdzie do porozumienia? Dziś wieczorem w Brukseli przywódcy europejscy podejmą próbę porozumienia się co do kształtu wieloletnich ram finansowych. Trudno jednak przewidzieć, ile godzin spędzą przy negocjacyjnym stole i czy rozmowy te zakończą się sukcesem. Donald Tusk leci do Brukseli w południe. Jeszcze przed rozpoczęciem szczytu będzie rozmawiał z szefem Rady Europejskiej Hermanem van Rompuyem. Jak mówił, strona polska dobrze wie, czego chce, ale widać, że płatnicy netto, w tym szczególnie Wielka Brytania, też twardo stawiają na swoim. Weta mamy użyć w ostateczności. Przy czym, jak zaznaczył premier, nie może być mowy, by kompromis polegał na zbliżeniu się do propozycji brytyjskiej, to jest ogromnych cięć. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski podkreślił, że przed premierem nie lada zadanie. Jak mówił, kompromis jest bardzo pożądany. - Wszyscy wiemy, że jeszcze nigdy budżetu wieloletniego Unii Europejskiej za pierwszym podejściem nie udało się uchwalić, ale z drugiej strony wiemy, że w tej chwili sytuacja jest bardziej dramatyczna niż kiedykolwiek - mówił minister. Dodał, że Europa jak powietrza potrzebuje kotwicy stabilności, w sytuacji, gdy jest tyle innych niewiadomych. Minister do spraw europejskich Piotr Serafin nie ma wątpliwości, że będzie trudniej niż można się było tego spodziewać parę tygodni temu. - Niestety nie będzie łatwo, niestety nie można dzisiaj odpowiedzieć jednoznacznie, czym skończy się ta Rada Europejska i czy jej wynikiem będzie porozumienie, ale mam głębokie przekonanie, że powinniśmy robić wszystko, by porozumienie było - powiedział minister. Strona polska walczy o to, by cięcia na politykę spójności były jak najmniejsze. Kładziemy też nacisk na to, by większe były środki na wspólną politykę rolną.