88-latka trafiła do placówki medycznej w Walii na skutek udaru. Lekarze stwierdzili, że kobiecie nie da się pomóc i zdecydowali o przeniesieniu jej na oddział opieki paliatywnej. Personel szpitala poinformował syna kobiety, że podjęto decyzję o zakończeniu podawania pacjentce jedzenia oraz wszelkich płynów. Kobieta zmarła po 28 dniach od przyjęcia do placówki. - To nieludzkie i łamiące serce podejście, które musi się zmienić - podkreślił jej syn Rob Taylor. "Może w XI czy XII wieku byłoby to w porządku" Były funkcjonariusz policji w Północnej Walii opisał, że nie ma pretensji do pielęgniarek ani opiekunów na oddziale. - Rozumiem, czym jest opieka paliatywna, a personel oddziału wykonał fantastyczną robotę - zaznaczył. - Odmawianie jednak człowiekowi jedzenia i picia jest haniebne. Powinniśmy jako społeczeństwo zadbać o to, żeby taka sytuacja nigdy się nie powtórzyła - zaznaczył mężczyzna. Rob Taylor opisał, że był ze swoją matką w ostatnich chwilach jej życia. Dodał, że nie chodzi o legalność działań szpitala, ale o etyczność takiego postępowania. - Może w XI czy XII wieku takie traktowanie człowieka było w porządku. W 2023 roku zdecydowanie nie jest. Nie mogłem nic zrobić, gdy moja mama cierpiała. To łamie serce - podkreślił w rozmowie z brytyjskimi mediami. Odmówili 88-latce jedzenia. Sprawę badają odpowiednie organy Głos w sprawie zabrała Andrea Hughes, dyrektor ds. pielęgniarstwa walijskiego Betsi Cadwaladr University Health Board. "Składamy szczere kondolencje rodzinie pani Taylor. Byliśmy w codziennym kontakcie z panem Taylorem w sprawie opieki nad jego matką i badamy zgłoszone przez niego nieprawidłowości" - napisała w oświadczeniu. Sprawa trafiła także do komisarz ds. osób starszych w Walii, Heleny Herklots. "Pan Taylor skontaktował się ze mną. Jestem w trakcie badania szczegółów opieki nad jego matką. Na tym etapie jestem zmuszona odmówić dalszego komentarza" - podkreśliła urzędnik.