- W wielu sprawach nie zgadzam się z waszym prezydentem, ale jeśli przyjedziecie do niego z argumentami, poszukacie rozwiązań zgodnych z prawem, to uzyskacie pozytywną reakcję - powiedział Wałęsa w wywiadzie dla stacji telewizyjnej TVi, który przytaczają ukraińskie media. Były polski prezydent przypomniał, że poznał Janukowycza w trakcie wyborów prezydenckich 2004 roku, kiedy starł się on z ówczesnym, prozachodnim kandydatem na szefa państwa Wiktorem Juszczenką. Fałszerstwa wyborcze, których dopuszczał się wówczas faworyzujący Janukowycza obóz władzy, zakończyły się wydarzeniami, znanymi jako pomarańczowa rewolucja. - Poznałem go (Janukowycza), kiedy miał problemy, gdy nie uznano wyników wyborów na jego korzyść i kiedy mógł sięgnąć po wariant siłowy. On już wydał takie rozporządzenie, ale w tym momencie posłuchał Wałęsy i skasował swoją decyzję. Bardzo mi się to spodobało. Jest to polityk, który potrafi słuchać dobrych argumentów - podkreślił Wałęsa. Stacja telewizyjna TVi, dziennikarze której rozmawiali z byłym prezydentem Polski, oraz znana z czasów pomarańczowej rewolucji telewizja 5. Kanał, to media, które najgłośniej mówią o naciskach władz na prasę na Ukrainie. W połowie sierpnia, na znak protestu wobec nasilającej się kontroli mediów ze strony władz, na jeden wieczór przerwały one nadawanie programów. Wałęsa przesłał wówczas do prezydenta Janukowycza list, w którym dał wyraz swojemu zaniepokojeniu pogorszeniem się sytuacji z wolnością słowa na Ukrainie. W czerwcu okręgowy sąd administracyjny w Kijowie odebrał 5. Kanałowi i stacji TVi dodatkowe częstotliwości, uzyskane na podstawie decyzji ukraińskiej rady radiofonii i telewizji w styczniu, czyli jeszcze za prezydentury Juszczenki. Sąd wytłumaczył, że stacje te otrzymały dodatkowe częstotliwości z naruszeniem prawa. Decyzję krajowej rady zaskarżyła grupa medialna Inter, kontrolowana przez szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Wałerija Choroszkowskiego. W styczniu otrzymała ona mniej częstotliwości, niż wymienione stacje telewizyjne. Po decyzji sądu dziennikarze oskarżyli Choroszkowskiego o dążenie do zniszczenia opozycyjnych mediów. Podkreślali wówczas, iż Choroszkowski wykorzystał w procesie sądowym w tej sprawie stanowisko szefa SBU, a jednocześnie "członka wyższej rady sądownictwa, od którego zależy los każdego sędziego" na Ukrainie.