Wojsko ewakuowało z zagrożonych terenów 249 osób. Tysiąc dwustu strażaków i trzystu żołnierzy usiłuje teraz odblokować drogi dojazdowe do miejscowości St. Lorenzen i Oppenberg, postawić prowizoryczne mosty i usunąć gigantyczne zwały błota sięgające kilku metrów. Podczas akcji ratunkowej ranny został jeden z ewakuowanych i jeden strażak. W sobotę żywioł pochłonął jedną ofiarę, mężczyznę, który zginął w zwałach błota. - To cud, że zginęła tylko jedna osoba. 210 ewakuowanych zamieszkało tymczasowo w sąsiednich wioskach. Stracili cały dobytek. Tylko 40 osób umieściliśmy w naszym schronisku. Ratownicy są już bardzo zmęczeni. Niektórzy pracują drugą dobę. Przeszukiwanie gruzów i usuwanie ton błota to praca ponad siły. A odbudowa infrastruktury potrwa wiele tygodni - powiedział dziennikarzom Klaus Herzmaier z Czerwonego Krzyża. 7-metrowa fala powodziowa przeszła w niedzielę wieczorem przez stolicę Styrii - Graz. Wezbrała rzeka Mura. Była to największa fala powodziowa od 30 lat. Woda zalała nadbrzeża miasta. Zamknięto mosty. Sytuację zdołano opanować podwyższając wały setkami worków z piaskiem. "Ostrzegaliśmy" Austriaccy synoptycy twierdzą, że tegoroczny lipiec na południu kraju był najbardziej deszczowym miesiącem w historii stuletnich pomiarów. W niektórych regionach Styrii spadło ponad 300 litrów wody na metr kwadratowy. - To efekt zwiększonej temperatury Morza Śródziemnego. Gorące masy powietrza wypychane są w kierunku Alp. Po ochłodzeniu powstają komórki burzowe o wysokości 14 km, które zalewają wszystko gigantycznymi ilościami wody - powiedział publicznej telewizji ORF Manfred Dorninger z Instytutu Meteorologii Uniwersytetu Wiedeńskiego. Armin Torggler, przedstawiciel władz St. Lorenzen, nie kryje rozgoryczenia. - Ostrzegaliśmy po pierwszych lipcowych opadach, że konieczna jest budowa nowych umocnień i wałów. Ale komisja ekspertów z Wiednia orzekła przed trzema tygodniami, że katastrofa naszej wiosce nie grozi - powiedział Torggler. Lipcowe kaprysy pogody najbardziej odczuły właśnie malownicze alpejskie wioski w Alpach Styryjskich takie jak St. Lorenzen i Oppenberg, położone w kilkukilometrowych dolinach, które latem i zimą zamieniają się w kurorty wypoczynkowe. Przez cały lipiec we wspomnianym rejonie Alp spadło 300 litrów wody na metr kwadratowy. Ziemia nie przyjmowała już wody. Zbocza rozmiękły. Ostatnia nawałnica nadeszła nocą, więc mieszkańcy nie mieli czasu na ucieczkę. Pękły umocnienia potoków. Żywioł w pół godziny zniszczył obie wioski. Prędkość z jaką poruszała się lawina błota, kamieni i żwiru szacowano na 80 km/ godz. Najbardziej ucierpiały drewniane domy. Straty szacuje się wstępnie na wiele milionów euro. Rząd przeznaczył na akcję ratunkową półtora miliona euro.