Na ławie oskarżonych zasiądzie też pomocnik majordomusa, informatyk Claudio Sciarpelletti, który był zatrudniony w Sekretariacie Stanu Stolicy Apostolskiej. Grozi mu kara do roku więzienia. To sądowy finał afery nazywanej Vatileaks, czyli masowego wycieku poufnych dokumentów zza Spiżowej Bramy, wśród nich listów hierarchów do papieża oraz zaszyfrowanych not watykańskiej dyplomacji, dotyczących kulisów działalności Kościoła na całym świecie. Ogromny zbiór tych materiałów został opublikowany wiosną w książce włoskiego dziennikarza Gianluigiego Nuzziego "Jego Świątobliwość". Wymiar sprawiedliwości Stolicy Apostolskiej przyznał, że nie ma prawnych możliwości ścigania Nuzziego, który tajne dokumenty otrzymał od majordomusa papieża. Proces w małej sali sądowej trybunału przy placu świętej Marty na terenie Państwa Watykańskiego to pierwsze takie postępowanie karne w historii tamtejszego wymiaru sprawiedliwości. Po raz pierwszy sądzona będzie osoba z tak bliskiego otoczenia papieża. Dotychczas rozprawy w watykańskim sądzie dotyczyły najczęściej drobnych przestępstw, na przykład kradzieży kieszonkowych na placu świętego Piotra. Komentatorzy podkreślają, że to najbardziej kłopotliwa sprawa sądowa w najnowszej historii Kościoła, a Watykan wolałby nie nadawać jej rozgłosu. Przedstawiciel watykańskiego wymiaru sprawiedliwości, adwokat Giovanni Giacobbe, poinformował, że w procesie wykorzystany zostanie kodeks karny z 1889 r. oraz kodeks postępowania karnego z 1913 r.; oba obowiązywały w przeszłości we Włoszech. Po jednym obrońcy Przewodniczącym składu sędziowskiego będzie 69-letni prezes trybunału Państwa Watykańskiego Giuseppe Dalla Torre. Dwaj pozostali sędziowie to Paolo Papanti-Pelletier i Venerando Marano. Oskarżycielem będzie watykański promotor sprawiedliwości (odpowiednik prokuratora) Nicola Picardi. Oskarżeni będą mieli po jednym obrońcy. Jeden z dwóch adwokatów majordomusa zrezygnował wcześniej z tej funkcji w związku ze sporem na temat linii obrony. Rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi oświadczył, że Benedykt XVI może w każdej chwili ułaskawić sądzonych. Wiadomo już, że Gabriele poprosił o to papieża w liście. Nie wyklucza się, że na świadków mogą być powołani: osobisty sekretarz Benedykta XVI ksiądz Georg Gaenswein, trzy świeckie kobiety prowadzące apartament papieża i trzej kardynałowie ze specjalnej komisji, powołanej w kwietniu przez Benedykta XVI dla wyjaśnienia okoliczności masowego wycieku dokumentów. Purpuraci-detektywi - Hiszpan Julian Herranz, Słowak Jozef Tomko i emerytowany metropolita Palermo Salvatore De Giorgi - po dochodzeniu sporządzili raport dla papieża, jego treści jednak nie ujawniono. Gabriele, oczekującego na proces w areszcie domowym w mieszkaniu za Spiżową Bramą, ma nadzieję, że na rozprawie będzie mógł przedstawić pobudki, jakie nim kierowały. Najbliżsi kamerdynera wyjaśnili mediom, że postanowił upublicznić dokjumenty, "widząc, jak wiele złych rzeczy dzieje się wokół papieża". W wywiadzie telewizyjnym nagranym zimą, przed aresztowaniem, ale nadanym w całości dopiero we wrześniu, Gabriele przyznał, że chciał pomóc Benedyktowi XVI. "Papież chce zrobić porządki, ale napotyka trudności", "do tej pory ukrywano w Watykanie to, co chciano" - zauważył. Wyraził opinię, że to, co dzieje się za Spiżową Bramą, "jest nie do pomyślenia", i nazwał Watykan "królestwem hipokryzji". Obecny stan kamerdynera, aresztowanego w maju, rodzina określa jako "psychiczne wyczerpanie". W związku z procesem Watykan stoi przed poważnym wyzwaniem - co zrobić, aby sprawa nie przesłoniła zapowiadanych na najbliższe dni wielkich wydarzeń w Kościele, szczególnie bliskich Benedyktowi XVI.7 października papież uroczyście otworzy trzytygodniowy synod biskupów z całego świata na temat nowej ewangelizacji, a 11 października zainauguruje Rok Wiary, ogłoszony w związku z 50. rocznicą rozpoczęcia Soboru Watykańskiego II. Watykaniści nie wykluczają, że proces zostanie na czas synodu zawieszony. Na każdą rozprawę będzie mogło wejść ośmiu dziennikarzy akredytowanych w biurze prasowym Stolicy Apostolskiej, bez sprzętu nagrywającego i telefonów komórkowych. Nie zostaną natomiast wpuszczeni fotografowie i operatorzy kamer. Jeśli zapadnie wyrok skazujący, obaj oskarżeni odbywaliby kary we włoskim więzieniu, gdyż w Watykanie jest jedynie areszt żandarmerii.