Kiedy w środę policja i straż miejska przybyły na teren romskiego miasteczka w Fidene na przedmieściach włoskiej stolicy, nikogo tam już nie było. Wszyscy uciekli, dokąd - nie wiadomo. W dzielnicy Tor Sapienza wszystkich 29 Romów z prymitywnego obozowiska nie zgodziło się na nowe zakwaterowanie, zaproponowane przez dział socjalny magistratu. Ludzie ci przenieśli się do innego obozowiska. - Jak obiecaliśmy rozpoczęliśmy likwidację miniobozowisk - oświadczył burmistrz Rzymu Gianni Alemanno, który o rozwiązanie problemu nielegalnego osadnictwa Romów zabiega od początku kadencji, uczyniwszy z niej wcześniej jeden z głównych tematów swej kampanii wyborczej. Prawicowy burmistrz przyznał jednocześnie, że są trudności w realizacji tych planów. "Obecność dziennikarzy była sygnałem, że nadjeżdżają siły porządkowe i Romowie oddalili się" - powiedział Alemanno. - To niepokojący aspekt, który świadczy o chęci uniknięcia konfrontacji z instytucjami państwa. Ten lęk musi zostać przezwyciężony, bo my interweniujemy przy pomocy policji i koparek, ale także służb socjalnych - dodał. Jednak, jak zauważa "La Repubblica" w czwartek, romskie rodziny nie przyjmują ofert zamieszkania w miejscach, wskazanych przez opiekę społeczną, bo nie chcą się rozdzielać z innymi. - Opinii publicznej przedstawia się smutne obrazy Romów na ulicy z bagażami, ale ci sami Romowie, wokół których jest medialna burza, zorganizują sobie inne nielegalne obozowisko - zauważył, cytowany przez rzymska gazetę przedstawiciel władz prowincji Gianluca Peciola. Operację krytykuje rzymska katolicka Wspólnota św. Idziego, zaangażowana w akcję pomocy biednym i bezdomnym. - Likwidacje obozowisk bez alternatywy nie rozwiązują problemu - oświadczył rzecznik Wspólnoty Mario Marazziti. Zaznaczył, że "należy wypracować projekt, który jednocześnie będzie zawierał propozycje i odpowiedzi, bo inaczej ludzie ci rozproszą się i zwiększy się ich cierpienie". - Jesteśmy zawsze w klimacie kampanii wyborczej, a zatem łatwo jest wykorzystać temat Romów, by mówić o niskich instynktach ludności, ale to jest zły przekaz kulturowy, bo rodzi przemoc - ocenił rzecznik Wspólnoty. Przeciwko polityce burmistrza protestuje też centrolewicowa opozycyjna Partia Demokratyczna przypominając, że sprawa Romów jest nadzwyczaj delikatna. - Przymusowe likwidacje to nowy spot wyborczy Alemanno - ocenił polityk PD Massimiliano Valeriani. Zgodnie z planem władz Rzymu każdego tygodnia likwidowanych będzie od trzech do czterech nielegalnych obozowisk spośród 200, które znajdują się na terenie miasta i jego okolic. Mają one zostać zastąpione przez 10-12 specjalnie wyposażonych "wiosek" z odpowiednim zapleczem sanitarnym i socjalnym. Burmistrz postanowił, że w rejonie Wiecznego Miasta ma pozostać 6 tys. osób narodowości romskiej. Jest ich jednak znacznie więcej. Przed kilkoma miesiącami zlikwidowano romskie miasteczko w dzielnicy Casilino, największe takie w Europie. Panowały tam fatalne warunki. Również w innych włoskich miastach zapada decyzja o rozbiórce nielegalnych obozowisk. Z jednego z nich w Mediolanie usunięto ostatnio 250 osób. Większość rozproszyła się po innych takich miejscach.