Rozporządzenie, regulujące zasady pochodów i wieców, podpisane przez burmistrza Gianniego Alemanno ma obowiązywać do końca roku. Zabrania ono urządzania wszelkich manifestacji w dni powszednie. Jednocześnie wyznaczone zostały szczegółowe trasy, jakimi przechodzić mogą pochody. Wyjątek uczyniono dla uroczystości sportowych i religijnych, które można organizować w dni świąteczne. Te pierwsze tak stanowcze decyzje władz w sprawie zasad organizacji pochodów to reakcja na powtarzający się regularnie, nawet kilka razy w tygodniu paraliż Rzymu z powodu wieców i demonstracji. Protesty te, w zgodnej opinii coraz bardziej zirytowanych mieszkańców, uniemożliwiają normalne funkcjonowanie centrum włoskiej stolicy. To jednocześnie wyraz stanowczego postępowania, które jest konsekwencją gwałtownych starć 15 października, w jakie w Rzymie przerodziła się manifestacja tzw. oburzonych. Około dwóch tysięcy anarchistów i chuliganów dopuściło się aktów wandalizmu i sprowokowało ostre starcia z siłami porządkowymi. Ponad stu funkcjonariuszy zostało rannych. Natychmiast po tych zamieszkach, które przyniosły też ogromne szkody materialne, burmistrz Alemanno wprowadził na miesiąc zakaz organizowania wszelkich pochodów w ścisłym centrum Rzymu. Zostało ono zastąpione przez to nowe rozporządzenie. Ono również ma charakter tymczasowy, gdyż ma obowiązywać do czasu rozstrzygnięcia, czy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych opracuje ogólnokrajowe zasady organizowania manifestacji. Przeciwko nowym przepisom, zezwalającym na manifestacje tylko w soboty, od razu zaprotestowała lewicowa centrala związkowa CGIL, która często zwołuje wiece w stolicy. "Dzisiaj została w Rzymie zawieszona demokracja" - oznajmił szef centrali w stołecznym regionie Lacjum Claudio Di Berardino. Tymczasem na 3 lata i 4 miesiące więzienia skazany został przez sąd w Rzymie pierwszy uczestnik październikowych zamieszek, jako jedyny przebywający do tej pory w areszcie spośród 15 wówczas zatrzymanych sprawców zajść. Inni czekają na swoje procesy na wolności. Obrońca skazanego 22-latka uznał, że wyrok jest zbyt surowy i zapowiedział złożenie apelacji.