Prof. Sandeep Gopalan z wydziału prawa na Państwowym Uniwersytecie Irlandzkim w Maynooth wskazuje, że "piractwo jest kosztowne - oceny kosztów wahają się od 1-16 mld rocznie dol. (...) W 2008 roku - przypomina - "wzięto za zakładników ponad 889 ludzi". Kolejnym argumentem za pilnym działaniem jest zagrożenie terroryzmem, bo "piraci somalijscy mają powiązania z elementami Al-Kaidy w regionie"; jest też możliwe, że wzmożona aktywność terrorystów w Jemenie jest finansowana z okupów. Zdaniem autora istnieje podstawa prawna pozwalająca na użycie "bezwzględnej siły" wobec piratów - rezolucja ONZ z 2008 roku, upoważniająca państwa do podjęcia w Somalii "wszelkich niezbędnych kroków w celu poskromienia aktów piractwa". Siły morskie powstrzymywały się przed zabijaniem piratów z powodu "braku jasnych wytycznych", tymczasem "zamieszanie wokół prawnego upoważnienia do użycia śmiertelnej siły ośmieliło piratów". Państwa europejskie obawiają się stawiania piratów przed swoimi sądami z powodu "obaw przed wykorzystaniem przepisów dotyczących praw człowieka przez piratów i ich prawników". Brak więc "woli, by ścigać piratów sądownie", a "typową reakcją stała się strategia ich chwytania i wypuszczania". Porozumienia zawarte z Kenią, by schwytanych piratów sądzić w tym kraju, wydają się nieskuteczne. Gopalan zauważa, że problem piractwa jest "prawdziwie międzynarodowy w każdym sensie". Porwany statek może mieć banderę jednego państwa, być wyczarterowany przez inne, a finansowany - przez podmioty z kilku innych krajów; zatrudniać może ludzi "z krajów tak odległych jak Indie i Ukraina", a ładunek wieźć "do państwa na drugim krańcu globu". Tak więc, "obywatele każdego kraju potencjalnie są dotknięci przez terroryzm". "Strategia zabijania wybranych celów musi zostać użyta, by uderzyć w piratów w Somalii - wtedy, gdy wyruszają z somalijskich wybrzeży, by porywać statki, i - co łatwiejsze - gdy powracają z okupem. To jedyna droga naprzód. (...). Dopóki Somalia nie ma systemu prawnego zdolnego do skazywania piratów, zabijanie ich jest jedynym wyjściem" - podsumowuje autor.