Z propozycji Oettingera wynika, że decyzja o przyszłym budżecie UE zapadłaby na Radzie Europejskiej w czerwcu 2019 roku. Wcześniej poszczególne segmenty budżetu byłyby akceptowane przez sektorowe rady UE. Z wypowiedzi Oettingera wynika, że Komisja Europejska ma zamiar zaproponować projekt budżetu do połowy 2018 roku, więc kraje UE miałyby rok na uzgodnienia (od czerwca 2018 do połowy 2019 roku). Do tej pory zakładano, że finalna decyzja unijnych przywódców zapadnie w 2020 roku, czyli po wyborach do Parlamentu Europejskiej w maju 2019 roku. Oettinger chce jednak koniecznie uniknąć tzw. straconego roku, którym dla planowania budżetowego byłby rok 2020 (nie będzie jeszcze zatwierdzonych projektów, więc wypłaty się opóźnią). Proponuje więc znaczne przyśpieszenie. Dla Polski oznacza to wielkie upolitycznienie kwestii unijnych pieniędzy, bo staną się one tematem kampanii wyborczej. Pieniędzy dla Polski będzie znacznie mniej i wykorzystywać to będzie opozycja - komentuje korespondentka RMF FM. Jednak funduszy będzie mniej głównie z powodu wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii, która przestanie zasilać unijny budżet (według Oettingera będzie to mniej o 10-11 mld euro rocznie). Mniej ich będzie także w związku z nowymi priorytetami budżetowymi - takimi jak migracja czy obrona. Polityczna walka może dotyczyć także zapisów, które Ottinger chciałby wprowadzić do budżetu po 2020 roku. Komisarz opowiedział się za odbieraniem funduszy w związku z nieprzestrzeganiem praworządności czy nieprzyjmowaniem uchodźców. Jest też otwarte bardzo wrażliwe pytanie: Czy potrzebujemy uwarunkowania naszych programów strukturalnych od tematu praworządności, tematu praw obywatelskich albo tego, czy kraj członkowski wypełnia swoją kwotę w kwestii uchodźców? - pytał Oettinger. I sam sobie odpowiada. Powiem neutralnie: to teren zaminowany. Ale niezajmowanie się tym, negowanie tej sprawy, bo tego żądają niektóre kraje członkowskie, nie jest zadaniem komisji. (mal)