Do dziś spowodowała śmierć 9 osób, kilkaset - na całym świecie - przebywa w szpitalach. W Hongkongu stwierdzono już co najmniej 123 przypadki zachorowań. 11 laboratoriów w 10 krajach całego świata próbuje zidentyfikować tajemniczy wirus, który postawił w stan alarmu wszystkie władze sanitarne. To nietypowe zapalenie płuc roznoszą po całym świecie głównie pasażerowie samolotów. Wirus jest już także w Europie: w Niemczech stwierdzono już 4 przypadki zakażenia. - Z naszych dotychczasowych badań wynika, że ten wirus zachowuje się jak każdy inny, który został wprowadzony ze środowiska naturalnego do ludzkiej populacji. Może pochodzić od człowieka albo od zwierząt, może to być choroba zwierzęca, która teraz przeszła na ludzi. Obecnie nie ma powodów, by przypuszczać, że jest to atak terrorystyczny - mówił David Heymann ze Światowej Organizacji Zdrowia. Choroba o nieznanej do tej pory etiologii od kilkunastu dni szerzy się w Azji. Oprócz Hongkongu nietypowe zapalenie płuc wystąpiło wcześniej w południowych Chinach i Singapurze. Nadeszły też niepotwierdzone wieści o nowych przypadkach choroby w Wietnamie i Tajwanie. Choroba spowodowała już zgon amerykańskiego biznesmena w hongkońskim szpitalu, a także dwojga Kanadyjczyków, którzy niedawno wrócili do kraju z Azji. W Hongkongu podaje się, że w różnych krajach zmarło z jej powodu co najmniej dziewięć osób. Australijskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, że znanych mu jest co najmniej 86 przypadków nietypowego zapalenia płuc, głównie wśród australijskiego personelu medycznego w regionie. W Canberze rozważa się możliwość wydania ostrzeżeń przed podróżami do niektórych krajów azjatyckich. W szpitalach we Frankfurcie, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Austrii i Słowenii leżą chorzy, u których wystąpiły objawy choroby. Jej pierwsze symptomy bardzo przypominają grypę: to przede wszystkim wysoka gorączka, kaszel, ogólne osłabienie oraz trudności w oddychaniu. W Polsce nie odnotowano przypadku zapalenia płuc powodowanego przez wirusa SARS. Główny Inspektor Sanitarny Andrzej Trybusz zapowiada jednak kroki zapobiegawcze. Na lotniskach międzynarodowych zostanie zwiększony nadzór nad osobami, które powracają do kraju z państw najbardziej zagrożonych epidemią, a osoby u których wystąpią pierwsze objawy choroby, zostaną objęte natychmiastową izolacją. Profesor Renata Głośnicka z Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej w Gdynii powiedziała RMF, że wyprodukowanie szczepionki na SARS będzie prawdopodobnie trwało długo, ponieważ wirus nie jest znany: "Trzeba wyizolować wirusa, który powoduje tę chorobę, później go namnożyć i dopiero przystąpić do szczepień. Nie jest to proces prosty". W związku z zagrożeniem rozprzestrzeniającą się choroba istnieje możliwość, że także na polskie lotniska trafiają podróżni, którzy mogli mieć styczność z wirusem. Czy Polska ma doświadczenia w walce z epidemią choroby śmiertelnej? Cofnijmy się w czasie... Początek lat 60. Nad - niepodejrzewającymi niczego - mieszkańcami Wrocławia - zawisło widmo epidemii ospy. Z podaniem do publicznej wiadomości informacji o epidemii władza zwlekała prawie miesiąc. 8 sierpnia 1963 roku Ministerstwo Zdrowia ogłosiło Wrocław i okolice terenem zamkniętym. Oficjalnie odnotowano 40 przypadków zachorowań na ospę naturalną. Uspokajające komunikaty w prasie nie skutkowały. Panikę wywołała informacja, że ministerstwo przygotowało 4 milionów szczepionek. Reporter RMF Maciej Sas rozmawiał z Teresą Radek, która dobrze zapamiętała tamten czas. Posłuchaj: Dodajmy, że wirus ospy naturalnej został wpisany do Czerwonej Księgi Gatunków wymierających. Ostatnie próbki wirusa przechowywane są w holenderskim laboratorium Bilthoven, otoczonym kordonem sanitarnym.