Wczoraj Macedonia ogłosiła począwszy od godziny 19.30 jednostronne zawieszenie broni w konflikcie z albańskimi separatystami. Wspólnota międzynarodowa domaga się, by przerwania ognia przestrzegali także albańscy partyzanci z Armii Wyzwolenia Narodowego (UCK) oraz by wycofali się oni za linię wytyczoną przy poprzednim zawieszeniu broni. Ma to oczyścić atmosferę przed dzisiejszym podpisaniem porozumienia pokojowego. Zgodnie z wynegocjowanym projektem Macedonia przyzna Albańczykom większe prawa w kwestiach kulturalnych i politycznych, a w zamian za to walcząca od lutego na północy kraju albańska UCK ma złożyć broń. Wśród obserwatorów pojawiły się jednak wątpliwości, czy rzeczywiście obie strony przełamią weekendowy impas. W sobotę i wczoraj w Macedonii doszło do walk, które wybuchły m.in. niedaleko Skopje. Źródła armii macedońskiej podały, że separatyści albańscy zaatakowali posterunek policji w zamieszkanej głównie przez Macedończyków wiosce Ljubanci, położonej w odległości około 5 km od przedmieść Skopje. Dym było widać ze Skopje na wzgórzach dookoła Ljubanci i w niedalekiej wiosce Ljuboten, zamieszkanej głównie przez Albańczyków. Wczoraj przed południem na granicy Macedonii z Kosowem, w miejscowości Radusza wybuchły walki pomiędzy separatystami albańskimi a oddziałami macedońskimi. W sobotę wieczorem doszło z kolei do ponadgodzinnej wymiany ognia w okolicach Tetova. Co prawda lider UCK, Ali Ahmeti mówił w kosowskiej telewizji, że jego formacja akceptuje porozumienie pokojowe, ale wśród zachodnich dyplomatów pojawił się sceptycyzm. Wczoraj Macedonia oskarżyła o udział w walkach po stronie albańskiej oddziały powołanego przez ONZ w sąsiednim Kosowie i składającego się z tamtejszych Albańczyków Kosowskiego Korpusu Ochronnego (KOK). "Dzisiejsza i wczorajsza agresja zbrojna realizowana z terenu Kosowa, w której aktywnie uczestniczy ponad 600 członków KOK, (...) nie jest niczym innym jak wypowiedzeniem wojny przeciwko mojemu krajowi" - napisał wczoraj macedoński premier Ljubczo Georgievski w liście do sekretarza generalnego ONZ Kofi Annana. W liście tym Georgievski domaga się m.in. odwołania ONZ-owskiego administratora Kosowa, Hansa Haekerupa, którego obwinia o "pasywną postawę" wobec albańskiej "agresji".