Na ławie oskarżonych zasiedli Aleksiej Gaskarow, Ilja Guszczyn, Aleksandr Margolin i Jelena Kochtariewa. Zarzucono im udział w masowych rozruchach i użycie siły przeciwko policjantom. Trzej pierwsi nie przyznają się do winy. Sąd zastosował wobec nich środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania. Grozi im do ośmiu lat łagru. Kochtariewa uznała swoją winę i wystąpiła o rozpoznanie jej sprawy w trybie specjalnym, tj. bez badania dowodów i przesłuchiwania świadków. Tryb specjalny przewiduje też łagodniejszy wyrok - najwyżej dwie trzecie kary maksymalnej. W charakterze środka zapobiegawczego sąd zakazał jej opuszczania miejsca zamieszkania. Poniedziałkowe posiedzenie sądu miało charakter proceduralny. Odbyło się bez udziału publiczności, obserwatorów i mediów. Wiadomo tylko, że sędzia Natalia Susina odrzuciła wszystkie wnioski obrony, w tym o zwrócenie akt prokuraturze. Następne posiedzenie wyznaczyła na 24 kwietnia. 6 maja 2012 roku, w przeddzień zaprzysiężenia Putina na prezydenta Federacji Rosyjskiej, na placu Bołotnym naprzeciwko Kremla doszło do starć sił specjalnych policji OMON z opozycjonistami, którzy żądali jego odejścia, a także przeprowadzenia w Rosji uczciwych wyborów prezydenckich i parlamentarnych. W manifestacji wzięło udział około 15 tys. ludzi. Ponad 450 osób zostało zatrzymanych, po obu stronach byli ranni. Straty materialne władze Moskwy oceniły na 28 mln rubli (ok. 887 tys. dolarów). Według Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej obrażeń doznało 82 policjantów. W stan oskarżenia w sprawie zajść postawiono łącznie 29 osób. W lutym sąd w Moskwie skazał na kary od 2,5 do 4 lat łagru ośmioro opozycjonistów z placu Bołotnego. Jeden z oskarżonych w listopadzie 2012 roku został już skazany na 4,5 roku w kolonii karnej. Innego uczestnika rozruchów, którego uznano za niepoczytalnego, w październiku 2013 roku sąd skierował na przymusowe leczenie psychiatryczne. W stosunku do siedmiorga osób w styczniu i lutym Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej zastosował amnestię. Śledztwo przeciwko pozostałym oskarżonym trwa. Opozycjoniści, obrońcy praw człowieka i aktywiści niezależnych od Kremla organizacji pozarządowych uważają "sprawę bołotną" za polityczną, a starcia policji z demonstrantami - za sprowokowane działaniami władz. Ich zdaniem celem represji jest zastraszenie przeciwników polityki Putina. Z Moskwy Jerzy Malczyk