Manifestanci przez 15 minut klaskali, a potem wyciągnęli telefony komórkowe z włączonymi budzikami. Akcja odbywała się pod biało-czerwono-białymi flagami przewiązanymi żółto-niebieskimi wstążeczkami. Wśród demonstrantów byli Białorusini, którzy narzekali, iż sytuacja w ich kraju jest bardzo ciężka. - Jedynym wyjściem jest dymisja Łukaszenki i organizacja demokratycznych wyborów - mówił jeden z nich. Protestujący Ukraińcy obawiali się z kolei o stan demokracji w swoim kraju. - My widzimy, co prawda, maleńkie, ale analogie między tym, co się dzieje u nas i na Białorusi. Jeżeli się nie zbuntujemy, to będziemy mieli tutaj drugą Białoruś - powiedziała jedna z protestujących. Na razie sytuacja na Ukrainie jest daleka od tej na Białorusi. Organizacje międzynarodowe, opozycja oraz działacze pozarządowi zwracają jednak uwagę na pewne odejście od standardów demokratycznych i praw człowieka przez prezydenta Wiktora Janukowycza.