Marvin tymczasowo mieszkał w domu dziecka w Duisburgu po tym, jak zmarł jego ojciec. W czerwcu 2017 roku powiedział swoim opiekunom, że wychodzi spotkać się z przyjaciółmi. Swoją ostatnią wiadomość wysłał o godzinie 11:37, a potem jego telefon był już wyłączony. Rozpoczęły się poszukiwania. Matka chłopca zasięgnęła nawet porady jasnowidza. Wszystko jednak bez skutku. O odnalezieniu nastolatka zdecydował przypadek. W piątek rano policjanci weszli do domu 44-letniego Larsa H. w Recklinghausen, nieopodal Dortmundu. Mieli bowiem podejrzenie, że mężczyzna posiada dziecięcą pornografię. W mieszkaniu znaleźli worki pełne zużytych pieluch. Zapach moczu unoszący się w lokalu był tak ostry, że policjanci musieli pracować w maskach. Kiedy otworzyli szafę zobaczyli w niej 15-letniego Marvina K. Chłopiec miał na sobie te same ubrania, w których był widziany po raz ostatni dwa lata temu. Policja ustala na razie okoliczności całej sytuacji. Jak informują funkcjonariusze, nic nie wskazuje na to, że chłopiec był przetrzymywany wbrew własnej woli. Nie jest też jasne, jak długo się tam znajdował, a także nie wiadomo, czy Lars H. wyrządził mu jakąkolwiek krzywdę. Sąsiedzi 44-latka mówią, że nie widzieli nastolatka, ale słyszeli krzyki mężczyzny dochodzące z mieszkania. "Mamusiu, zabierz mnie do domu" Po odnalezieniu nastolatka zawiadomiono jego matkę. Pozwolono jej zobaczyć się z dzieckiem. Powiedział: "Mamusiu, byłem zamknięty przez 2,5 roku, nie miałem dostępu do świeżego powietrza". Przytulił mnie mocno i zaczął się trząść. "Mamusiu, zabierz mnie do domu" - mówił - wspomina matka nastolatka. Lars H. i jego 77-letni ojciec zostali zatrzymani. Starszy mężczyzna został później zwolniony. Jak podają niemieckie media, 44-latek w 2018 roku otrzymał wyrok w zawieszeniu w związku z posiadaniem dziecięcej pornografii. Czytaj na RMF24. Adam Zygiel