Wczoraj senatorowie wezwali prezydenta, by przedstawił im przekonujące dowody na to, że interwencja w Iraku jest konieczna. Zdaniem liderów Kongresu jednostronna akcja mogłaby poróżnić Amerykanów z sojusznikami. Senatorowie zwracali też uwagę na różnicę zdań w samej administracji. Dzisiejsze spotkanie będzie więc prawdopodobnie odpowiednią okazją na wyjaśnienia stanowiska Białego Domu. Sekretarz stanu Colin Powell i sekretarz obrony Donald Rumsfeld w dwóch niezależnych wypowiedziach pomniejszali wczoraj znaczenie sporów podkreślając, że decyzję, czy i kiedy nastąpi atak na Irak, podejmie sam prezydent. Według Powella stanie się to już wkrótce, prawdopodobnie w przyszłym tygodniu. W Nowym Jorku rozpoczyna się wtedy sesja Zgromadzenia Ogólnego ONZ, w której weźmie udział wielu światowych przywódców. Spodziewając się, że do operacji odsunięcia Saddama Husseina od władzy może dojść jeszcze tej jesieni, premier Izraela Ariel Szaron zalecił armii i wszystkim służbom, by do 1 listopada były gotowe na ewentualne kontruderzenie ze strony Iraku. Bagdad zaatowany przez USA może skierować swe rakiety przeciwko Izraelowi, podobnie jak to było w czasie wojny w Zatoce Perskiej. Wojna na słowa Stany Zjednoczone błyskawicznie zareagowały na wypowiedź Tarika Aziza, wicepremiera Iraku. Mówił on, że Irak gotów jest zgodzić się na powrót inspektorów rozbrojeniowych na swoje terytorium. - Zgoda ta mogłaby być wydana w ramach szerokiego porozumienia - powiedział Aziz po spotkaniu z szefem ONZ, Kofim Annanem. Amerykański sekretarz obrony Donald Rumsfeld mówi, że Bagdad mistrzowsko opanował sztukę propagandy i gry na przeczekanie. Na pytanie czy ewentualne wpuszczenie do Iraku inspektorów rozbrojeniowych wpłynie na politykę Białego Domu, Rumsfeld nie odpowiedział wprost. - Zakres takiej inspekcji, niezbędny aby przekonać świat o tym, że Irak rzeczywiście wypełnia rezolucje ONZ, byłby tak znaczny, iż nie podejrzewam, aby władze tego kraju wyraziły na to zgodę. Co więcej, na razie nic nie wskazuje na to, że zamierzają zgodzić się na cokolwiek - mówi Rumsfeld. Sekretarz obrony USA podkreśla również, że w sprawie Iraku media i opinia publiczna zdecydowanie zbyt wiele uwagi poświęcają nieuniknionym różnicom zdań członków administracji, podczas gdy decyzja o tym co i kiedy zrobić, należy całkowicie do prezydenta. Marynarka USA przewozi broń na Bliski Wschód Amerykańska marynarka wynajęła duży statek transportowy, który jeszcze we wrześniu może przewieźć czołgi i ciężką broń w rejon Zatoki Perskiej - podały źródła w instytucjach zajmujących się transportem morskim. Dowództwo Wojskowego Transportu Morskiego wynajęło amerykański statek transportowy, aby pod koniec września popłynął z południowo-wschodniego wybrzeża USA do nieokreślonego portu na Bliskim Wschodzie - dodają źródła, na które powołuje się Reuters. To trzeci transport wojskowy w ciągu miesiąca przy wykorzystaniu komercyjnych jednostek, co - zdaniem analityków wojskowych - wskazuje, że US Navy prawdopodobnie wyczerpała zdolności swojej floty. Transport ma się składać z 67 części, z których pewna ilość, zdaniem ekspertów wojskowych, swoim rozmiarem odpowiada rozmiarom czołgu Abrams. - Ten statek może z łatwością przewozić czołgi - twierdzi cytowane źródło. Analitycy wojskowi uważają, że transport ciężkiego uzbrojenia z południowo-wschodniego wybrzeża USA na Bliski Wschód przypomina działania przed wojną w Zatoce Perskiej w 1991 roku, co może wskazywać, że USA szykują się do ataku na Irak.