Ocena taka została zawarta w wywiadzie dla najnowszego niemieckiego tygodnika "Der Spiegel", zamieszczonego w internecie. - Gruziński prezydent Micheil Saakaszwili "powinien był uniknąć" wysyłania swoich wojsk do Osetii Południowej, nawet jeśli było to "legalne - oświadczył Szewardnadze. Dodał, że Tbilisi "nie powinno nigdy porzucać zasad pokojowych negocjacji" z separatystycznymi regionami na terenie Gruzji. W jego opinii "błędem militarnym" Saakaszwilego było niezablokowanie tunelu Roki, łączącego Rosję z Osetią Płd. Szewardnadze zarzucił obecnemu prezydentowi, że nie docenił "ryzyka zajęcia Gori, Poti i Senaki przez Rosjan". W nocy z 7 na 8 sierpnia Tbilili próbowało zbrojnie opanować Osetię Płd., co doprowadziło do rosyjskiej kontrofensywy. Z kolei strona rosyjska popełniła błąd "domagając się odejścia Saakaszwilego" i "co więcej wyrażając wolę prowadzenia negocjacji już z jego następcą" - oświadczył Szewardnadze, który był ministrem spraw zagranicznych ZSRR za Michaiła Gorbaczowa. W rezultacie Saakaszwili tylko się umocnił i zyskał nawet poparcie opozycji - odnotował eksprezydent. Podkreślił, że pomyłką jest także zrywanie związków z Rosją. - Mały kraj powinien zawsze mieć sojuszników tak na wschodzie jak i na zachodzie, tak na północy jak i na południu - podsumował Szewardnadze. Oceniając zachowanie Zachodu oświadczył, że "decydujący błąd" polegał na nieprzyjęciu Gruzji do planu działań na rzecz członkostwa w NATO (ang. MAP), czyli "naszego biletu wstępu" do Sojuszu. Moskwa odebrała ten krok jako zachętę - zauważył. Szewardnadze dodał, że te same kraje, które sprzeciwiały się MAP dla Gruzji - czyli Francja i Niemcy - próbują teraz "otworzyć drzwi NATO" dla Tbilisi. - Gdyby uczyniły to wcześniej, nie doszłoby do tej wojny - wskazał.