W Kenii będzie trudniej o alkohol. Rząd chce ograniczyć jego sprzedaż
Wiceprezydent Kenii Rigathi Gachagua chce walczyć z nadużywaniem alkoholu w środkowej części kraju. W jego ocenie to droga do "zniszczenia całych pokoleń". Sposobem na to ma być prawo, które będzie zezwalało na jeden pub w mieście. Co ciekawe, jak zauważa stacja BBC, rząd nie przedstawił żadnych danych, które świadczyłyby, że istnieje problem alkoholizmu wśród Kenijczyków. Gachagua ogłosił, że zwoła spotkanie z gubernatorami regionów centralnych kraju m.in. w celu przedyskutowania planu walki z nielegalnym alkoholem.
Według pomysłu Gachaguagiego w jednym mieście będzie mógł funkcjonować tylko jeden bar. Jednak nie brakuje przeciwników takiego rozwiązania. - To nic nie zmieni, dalej będziemy pili - komentują mieszkańcy. Dodają, że takie regulacje nie rozwiążą problemu.
Jak zauważają media, choć to poszczególne okręgi są odpowiedzialne za wydawanie licencji, to jednak wiceprezydent Kenii ma duży wpływ na ich decyzje.
Z kolei w rozmowie z lokalnymi mediami, wiceprezydent przyznał, że rząd jest gotów do przywrócenia wydawania koncesji dla barów Krajowemu Urzędowi ds. Kampanii Przeciwko Nadużyciu Alkoholu i Narkotyków.
Wiceprezydent kraju już w styczniu mówił, że liczba barów i restauracji, w których będzie alkohol, powinna zostać ograniczona do jednego w każdym mieście. Według rządzących w środkowej Kenii panuje "epidemia alkoholizmu i narkotyków". Jednak władze nie przedstawiły żadnych danych na na występowanie zjawiska. Za sytuację obwiniają dużą liczbę barów i pubów oraz napływ taniego i nielegalnego alkoholu.