Prawo takie, jak stwierdził Sąd Najwyższy Kanady, powinny mieć jednak tylko te osoby, których cierpienia nie dają się już wyleczyć, i które całkowicie świadomie podejmują taką decyzję. Sąd zawiesił wykonanie tego orzeczenia na rok. Sędziowie napisali, że w szczególnych okolicznościach należy uszanować prawo do decyzji zakończenia życia.W mediach rozpoczęła się dyskusja na temat zasad realizacji tego orzeczenia, które za rok, nawet jeśli rząd federalny i rządy prowincji nie zmienią przepisów, stanie się wiążące. Konserwatywny rząd Stephena Harpera był przeciwny dekryminalizacji pomocy w samobójstwie. Po decyzji sądu, minister sprawiedliwości Peter MacKay opublikował oświadczenie, w którym stwierdził, że jest to "drażliwy temat dla wielu Kanadyjczyków, a obie strony mają głęboko ugruntowane przekonania". - Rozważymy tą decyzję i dołożymy wszelkich starań, by wszystkie opinie o tej trudnej sprawie zostały wzięte pod uwagę - dodał. Kanadyjczycy "za" Konserwatywny dziennik "The National Post" zwrócił uwagę, że jest mało prawdopodobne, by rząd federalny postanowił sprzeciwić się opinii publicznej. Jesienią ub.r. 84 proc. Kanadyjczyków opowiedziało się za zmianami w prawie umożliwiającymi podjęcie takiej decyzji. Kluczową kwestią ważącą na prywatnych opiniach jest bezpośrednie zetknięcie z opieką paliatywną świadczoną osobie z rodziny. W ciągu ostatnich pięciu lat jedna trzecia Kanadyjczyków musiała sobie radzić z tego typu problemami. "The National Post" przypomniał też, że do parlamentu federalnego wpłynął już dawno projekt zmian w prawie umożliwiających pomoc w samobójstwie, zgłoszony przez konserwatywnego deputowanego Stephena Fletchera, który sam jest sparaliżowany. Rząd znalazł się w trudnej sytuacji ze względu na swoją opinię, diametralnie rozbieżną z opinią Kanadyjczyków. W dodatku w październiku odbędą się wybory do parlamentu federalnego. Jest więc niewiele czasu na dostosowanie prawa do orzeczenia Sądu Najwyższego, ponieważ parlament tej kadencji zakończy obrady w czerwcu br. Sąd Najwyższy określił obecne przepisy zakazujące pomocy w samobójstwie jako "okrutne" i dodał, że zamiast chronić ludzi - szkodzą tym, którzy cierpią bez możliwości zaradzenia tej sytuacji. Dyskusja na ten temat rozpoczęła się latach 90-ych ub. wieku. W 1993 r. Sąd Najwyższy w tzw. sprawie Sue Rodriguez, chorej na chorobę Lou Gehriga, uznał, że nie ma ona prawa do pomocy w samobójstwie. Sama Rodriguez odebrała sobie życie w 1994 r. z pomocą lekarza, którego tożsamość nigdy nie została ujawniona. W kwietniu 2010 r. parlament federalny opowiedział się za utrzymaniem obecnych przepisów. Natomiast w francuskojęzycznym Quebec parlament prowincji uchwalił już w ub.r. prawo dotyczące śmierci na własnych warunkach uznając, że decyzja o zakończeniu życia stanowi element opieki nad chorym i w związku z tym podlega ustawodawstwu prowincji. W Kanadzie sprawy opieki zdrowotnej leżą w gestii prowincji a kwestie związane z kodeksem karnym - w gestii federalnej. Rozwiązania przyjęte w Quebecu zostały zaskarżone do Sądu Najwyższego. W piątkowym orzeczeniu Sąd Najwyższy podkreślił, że nic nie zobowiązuje lekarzy do udzielania pomocy w samobójstwie. Właściwe proporcje między prawami pacjenta a prawami lekarzy w orzeczeniu Sądu Najwyższego chwalił liberalny dziennik "The Globe and Mail". Środowisko lekarskie prowadziło już konsultacje na temat możliwych rozwiązań. W ub.r. Canadian Medical Association, zrzeszająca kanadyjskich lekarzy, przegłosowała rezolucję w sprawie dania lekarzom prawa do postępowania zgodnie z własnym sumieniem, gdyby wspomagane samobójstwo zostało prawnie dopuszczone w Kanadzie. Przy tym tylko 45 proc. lekarzy opowiada się za zmianą legislacji dopuszczającą takie działania. Cytowany przez portal sieci radiowo-telewizyjnej CBC doktor Brian Finnemore podkreślił, że studenci medycyny uczą się stosowania zasady Hipokratesa "przede wszystkim nie szkodzić". "Mocno wierzę, że zmuszanie człowieka do niekończących się cierpień oznacza, że mu się szkodzi" - dodał. W czerwcu 2012 r. Sąd Najwyższy prowincji Kolumbia Brytyjska uznał, że przepisy kodeksu karnego są niekonstytucyjne i naruszają prawo osób śmiertelnie chorych i niepełnosprawnych fizycznie do decydowania o swoim losie. Rząd federalny złożył apelację i ją wygrał, ale Stowarzyszenie Wolności Obywatelskich Kolumbii Brytyjskiej (BCCLA) odwołało się do Sądu Najwyższego Kanady.