Werdykt Sądu Najwyższego, który odbył w czwartek pierwsze posiedzenie w tej sprawie, będzie miał zasadnicze znaczenie dla kwestii prawnego uznania istnienia narodu izraelskiego, w którego imieniu powołane zostało państwo Izrael. Stowarzyszenie działające pod nazwą "Jestem Izraelczykiem" zebrało kilka tysięcy podpisów pod petycją o wpisywanie do rejestru stanu cywilnego wyłącznie narodowości "Izraelczyk", a nie innej. W Izraelu mieszkają przedstawiciele 134 grup narodowościowych uznawanych przez prawo izraelskie. - To absurd, że państwo Izrael jest niemal jedynym państwem, które nie uznaje istnienia narodu izraelskiego, ponieważ odmawia swym obywatelom prawa, by figurowali jako Izraelczycy w rejestrze cywilnym - powiedział agencji AFP prezes stowarzyszenia "Jestem Izraelczykiem", lingwista Uzi Ornan. - Już najwyższy czas, abyśmy zaczęli rozróżniać między przynależnością do grupy etnicznej lub religijnej i do narodu izraelskiego - podkreślił Ornan. Według izraelskich przepisów prawnych, do rejestru stanu cywilnego można na przykład wpisać "Arab", "narodowość nieznana", ale nie "Izraelczyk". Przeciwne wprowadzeniu określenia "Izraelczyk" jako przynależności narodowej jest izraelskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, którym tradycyjnie kierują w Izraelu przedstawiciele partii religijnych. Od wielu lat nie ma już w izraelskich dowodach tożsamości rubryki "narodowość", ale istnieje ona w rejestrze stanu cywilnego i na świadectwach urodzenia. Jednak w dowodach tożsamości istnieje de facto rozróżnienie między żydami, a nie-żydami. Polega ono na tym, że jedynie daty urodzenia wyznawców judaizmu zapisywane są według kalendarza hebrajskiego. W Izraelu na 7,3 mln ludności jest 1,5 mln mieszkańców, którzy nie są żydami: 1,2 mln Arabów i 300 tys. spośród imigrantów z dawnego ZSRR.