Zabicie Harbida, dowódcy północnej dywizji Islamskiego Dżihadu, mogło wywołać ostrą reakcję bojowników w sytuacji, gdy trwają walki między siłami izraelskimi a palestyńskimi bojownikami z Hamasu, głównej radykalnej organizacji rządzącej w Strefie Gazy - pisze Reuters. W oświadczeniu potwierdzającym zabicie Harbida izraelskie wojsko przekazało, że "stał on za kilkoma atakami terrorystycznymi z użyciem pocisków przeciwpancernych wymierzonymi w izraelskich cywilów". Armia podała, że do ataków tych doszło w jednym z pierwszych dni obecnej odsłony izraelsko-palestyńskich walk, podczas których ranny został cywil na terenie Izraela. Harbid był dowódcą Islamskiego Dżihadu od 15 lat. Wśród ofiar jest 58 dzieci AFP zwraca uwagę, że ulice Gazy opustoszały w poniedziałek rano po nowej serii nocnych bombardowań przez armię izraelską. W sumie od 10 maja, kiedy konflikt rozgorzał, zginęło ponad 200 osób, w tym 198 Palestyńczyków, a ponad 1300 osób zostało rannych; wśród ofiar śmiertelnych jest 58 dzieci. Tylko w niedzielę zginęło 42 Palestyńczyków, w tym co najmniej ośmioro dzieci i dwóch lekarzy w bombardowaniach przeprowadzonych przez siły izraelskie na Strefę Gazy. Hamas i Izrael pozostały głuche na międzynarodowe apele o deeskalację konfliktu - pisze AFP. Według Biura Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej (OCHA) już ok. 40 tys. Palestyńczyków uciekło ze swoich domów przed przemocą. Armia izraelska podała w poniedziałkowym oświadczeniu, że wzięła na cel dziewięć domów należących do wysokich rangą dowódców Hamasu, z których część była wykorzystywana do "składowania broni". Ratownicy i mieszkańcy usuwali gruz i gasili pożary, w tym jeden w fabryce materacy piankowych.