Odkąd Holandia otworzyła dwa miesiące temu swój rynek pracy dla Polaków, zjechało ich tam kilkanaście tysięcy. W sumie w Holandii mieszka już prawie 120 tys. naszych rodaków. Najazd polonusów spowodował, że w niektórych miastach zaczęły powoli powstawać polskie dzielnice. Najlepiej widać to na przykładzie Hagi, jednego z największych miast Holandii, niejako drugiej stolicy po Amsterdamie (tu są siedziby rządowych władz, dworu królewskiego). W okolicach ulic Weimarstraat, Regentesselaan i Beeklaan jak grzyby po deszczu powstają polskie sklepy i bary. Nie bez powodu. Właśnie tu osiedla się najwięcej imigrantów z Polski. Według różnych danych może ich już być nawet ok. 20 tys. Przeważają przybysze z Górnego Śląska, Opolszczyzny, Zamojszczyzny oraz Podlasia. - To dość tania dzielnica, więc nowo przybyli Polacy tu najszybciej znajdą atrakcyjne mieszkania do wynajęcia - mówi Krzysztof Birlet z polskiego portalu Niedziela.nl. Coraz liczniejszy napływ Polaków spowodował, że sami Holendrzy zaczynają nazywać okolicę zachodniego centrum Hagi polską dzielnicą. - O wzrastającej liczbie Polaków najlepiej świadczą samochody z polskimi rejestracjami - mówi mieszkający w okolicy Willem van Rooijen. Pełno jest też sklepów o swojskich nazwach: U Kazia, Beskid, są polskie delikatesy Alex, Kamilski. - Najbardziej cieszy nas to, że nasze wędliny, pieczywo, bigos czy pierogi kupuje coraz więcej Holendrów - mówi Ewelina Koschella ze sklepu Kamilski. Na półkach wszystkich polskich sklepów można też bez problemu zobaczyć rodzime produkty.