W rozmowie z telewizją RAI minister spraw zagranicznych Włoch oświadczył w poniedziałek, że wynik szwedzkich wyborów to "dalszy rezultat radykalizacji stanowisk politycznych". Zauważył, że również w innych krajach umacniają się w ostatnim czasie partie skrajnej prawicy. Podkreślił, że w Belgii i Holandii problemy z powołaniem koalicji rządowej wynikają z tego, że dobre wyniki uzyskały w wyborach partie nacjonalistyczne, antyislamskie i ksenofobiczne. W dalszej kolejności minister odnotował sukcesy skrajnej prawicy na Węgrzech, w Republice Czeskiej, na Słowacji. "Europa musi zdobyć się na poważną samokrytykę swojej polityki bezpieczeństwa, imigracji, tego, jak pospiesznie oceniono sprawę Romów" - dodał Frattini. Przypomniał tym samym ostrą krytykę, z jaką Bruksela zareagowała na postępowanie władz Francji wobec Romów, spośród których wielu zostało zmuszonych do opuszczenia tego kraju. "Słysząc biurokratyczny język, stereotypowe odpowiedzi, jakie płyną z Brukseli, obywatel idący głosować w Szwecji, w Belgii, Holandii i - na pewno - we Włoszech nie głosuje za biurokratyczną odpowiedzią, ale głosuje za tym, by Europa zagwarantowała kontrolę granic, odsyłała imigrantów, którzy popełniają przestępstwa, sądziła tych, którzy w naszych miastach zagrażają naszemu bezpieczeństwu" - powiedział minister spraw zagranicznych Włoch. "Nazywanie Sarkozy'ego ksenofobem to był bardzo poważny błąd ze strony Europy, bo problem Romów, którzy popełniają przestępstwa, istnieje. A obywatel francuski, tak jak włoski, jak szwedzki, nie chce widzieć przestępców na ulicach" - kontynuował Frattini. "Dlatego konieczna jest samokrytyka Europy, czego do tej pory brakuje" - powtórzył. Sylwia Wysocka