"Musimy być zdolni do wymiany między sobą informacji policyjnych tak, jakbyśmy byli jednym narodem" - powiedział Muench w wywiadzie dla "Bild am Sonntag" - niedzielnego wydania tabloidu. Jego zdaniem konieczne jest powołanie centralnej instytucji koordynującej działalność narodowych służb policyjnych. "W Europie bez granic wewnętrznych policje poszczególnych krajów muszą ze sobą ściśle współpracować" - zaznaczył Muench. Jak podkreślił, system informacyjny obszaru Schengen musi zostać uzupełniony o dane biometryczne osób przekraczających granice zewnętrzne tego obszaru, aby na podstawie odcisku palca można było zidentyfikować daną osobę. Brak jest ponadto europejskiej kartoteki kryminalnej, pozwalającej na szybkie dotarcie do wszystkich policyjnych informacji. Muench powiedział "Bildowi", że największe zagrożenie dla bezpieczeństwa stanowią osoby, które radykalizują się "po cichu", a do terrorystycznych ataków używają przedmiotów codziennego użytku jak noże czy siekiery. Na terenie Niemiec przebywa obecnie 620 osób uznanych przez służby za zagrożenie dla bezpieczeństwa. Ich liczba zwiększyła się od 2013 roku czterokrotnie. Dwie trzecie z nich posiada niemieckie obywatelstwo, co oznacza, że nie mogą być deportowane do innych krajów. Muench skrytykował obowiązujący w Niemczech system kontroli osób uznanych za niebezpieczne. Obecnie zadanie to spoczywa na władzach policyjnych krajów związkowych. "Naszym celem musi być stworzenie centralnego systemu oceny i kontroli oraz ujednoliconego systemu prawnego" - powiedział Muench. Obecnie każdy z 16 landów ma odrębne przepisy, co utrudnia kontrolę potencjalnych terrorystów. W pięciu krajach związkowych, między innymi w Berlinie i Nadrenii Północnej-Westfalii, prawo zabrania stosowanie podsłuchów. "Ustawy o policji muszą zostać jak najszybciej ujednolicone" - oznajmił. Z Berlina Jacek Lepiarz