- Jest ich w przybliżeniu 8,5 tysiąca, gdyż przyjeżdżają i wyjeżdżają na zasadzie rotacji - powiedział w opublikowanym w sobotę wywiadzie dla opiniotwórczego tygodnika "Dzerkało Tyżnia". Malikow przekazał, że rosyjscy wojskowi tworzą w Donbasie oddziały paramilitarne wzorowane na swojej armii, którymi kierują rosyjscy dowódcy. "Jak już mówiliśmy wiele razy, przedostają się oni do Donbasu z podrobionymi dokumentami, stają na czele oddziałów i koordynują działania bojowe. Jednocześnie w Donbasie do tej pory obecne są regularne oddziały armii Federacji Rosyjskiej" - podkreślił. Zwrócił także uwagę na pojawiające się coraz częściej doniesienia o narastających konfliktach w szeregach prorosyjskich bojowników, którzy walczą między sobą o stanowiska dowódcze, dostęp do finansowania z Rosji oraz kontrolę nad rentownymi sektorami gospodarki i strefy wpływów. Dowództwo operacji antyterrorystycznej ATO, którą władze Ukrainy prowadzą przeciwko separatystom, poinformowało w sobotę, że w ciągu ostatniej doby na linii rozgraniczenia zginął jeden ukraiński żołnierz, a jeden został ranny. Na linii wciąż dochodzi do walk, jednak obecnie nie są one intensywne - powiedział na briefingu w Kijowie przedstawiciel armii Andrij Łysenko. Ukraiński wywiad wojskowy przekazał tymczasem, że poinformował misję obserwacyjną OBWE, iż po stronie separatystów odnotowano obecność uzbrojenia, zakazanego mińskimi porozumieniami o wstrzymaniu ognia. Wywiad zauważył w okolicach Doniecka i w położonym na północny wschód od niego miasteczku Buławynske czołgi, samobieżne systemy artyleryjskie i wyrzutnie rakietowe GRAD. "Sytuacja w strefie operacji antyterrorystycznej pozostaje napięta; przeciwnik kontynuuje ataki na siły ATO. W ciągu ostatniej doby dokonano 37 ostrzałów pozycji ATO z broni strzeleckiej, wyrzutników granatów, bojowych wozów piechoty i systemów artyleryjskich o kalibrze powyżej 100 mm" - głosi raport wywiadu