Eksperci podkreślają, że nie pamiętają tak wyrównanej, jeśli chodzi o sondaże, kampanii, która koncentrowała się na gospodarce i imigracji. Wynik głosowania pozostaje wielką niewiadomą. "Naprawdę nie sposób przewidzieć, kto zwycięży" - mówi w rozmowie z AFP politolożka z Uniwersytetu Sztokholmskiego profesor Drude Dahlerup. Według ostatniego sondażu dziennika "Politiken" czerwony blok pięciu lewicowych partii skupionych wokół dotychczasowej premier może liczyć na 49,8 proc. głosów (87 mandatów), a centroprawicowa opozycja także skupiająca pięć ugrupowań - 50,2 proc. (88 mandatów). Ponad 20 proc. wyborców nie wiedziało, na kogo zagłosuje. W środowym badaniu dla gazety "Jyllands-Posten" zyskują rządzący (51 proc.) w stosunku do centroprawicy (49 proc.). O wygranej jednego z bloków mogą zdecydować głosy mieszkańców autonomicznych Wysp Owczych oraz Grenlandii, którzy nie są brani pod uwagę w sondażach. Walka toczy się także o 260 tys. młodych Duńczyków, którzy po raz pierwszy pójdą głosować. Lokale wyborcze będą czynne do godziny 20. Tradycyjnie spodziewana jest wysoka frekwencja; w poprzednich wyborach parlamentarnych w 2011 r. udział w głosowaniu wzięło 87,7 proc. osób doń uprawnionych.