Według gazety fakty te nasuwają pytanie, dlaczego Adebolajo nie znalazł się pod większym nadzorem brytyjskich służb, a także, dlaczego nie był sądzony w Anglii po deportowaniu go z Kenii. "Na mocy ustawy antyterrorystycznej z 2006 r. przestępstwem jest podróż lub zamiar podróży za granicę z zamiarem popełnienia zamachów terrorystycznych bądź uzyskania przeszkolenia terrorystycznego" - przypomina gazeta. W 2010 r. 25-letni wówczas Adebolajo, którego rodzice pochodzą z Nigerii, choć on sam urodził się w Londynie, przebywał na wyspie Lamu położonej ok. 100 km od granicy kenijsko-somalijskiej. Wraz z miejscowymi ochotnikami pragnącymi przyłączyć się do islamistów z Al-Szabab wyprawił się motorówką do wsi Kizingitini, gdzie go aresztowano. W listopadzie tego samego roku stanął przed sądem w Mombasie. W czasie policyjnej operacji w grupie aresztowanych znaleziono propagandowe publikacje łączące ich z Al-Szabab - relacjonuje "Sunday Telegraph". Kenijskie źródła powiedziały gazecie, że Adebolajo zachowywał się wyzywająco i arogancko. Jako posiadacza brytyjskiego paszportu sąd zdecydował go deportować. Kenijska prasa, która pisała o sprawie, przekręciła jego nazwisko. Po powrocie z Kenii Adebolajo skarżył się, że był tam torturowany. Ambasada Wlk. Brytanii w Nairobi w reakcji na tę skargę zwróciła się do władz kenijskich o wyjaśnienie, ale te twierdzą, że zaprzeczyły listownie. "Materiał dowodowy zgromadzony przez władze Kenii mógł być podstawą do ścigania Adebolajo" - uważa "Sunday Telegraph". Przypomina, że na początku br. sąd w Anglii skazał na kary pozbawienia wolności Brytyjczyka Richarda Darta, który przeszedł na islam oraz kilku muzułmanów urodzonych w Wlk. Brytanii, którzy przyznali się, że planowali wyjazd do Pakistanu, by przejść tam szkolenie terrorystyczne. Rozmawiali też oni o atakach w mieście Wootton Bassett, dokąd sprowadzano zwłoki żołnierzy poległych w Afganistanie. "Sunday Telegraph" ujawnia także, że współsprawca zabójstwa żołnierza, 22-letni Michael Adebowale przed dwoma miesiącami był zatrzymany przez policję na skutek skargi sklepikarzy na działania radykałów muzułmańskich. "Rewelacje te stawiają na porządku dziennym pytanie o to, jak brytyjskie siły bezpieczeństwa monitorowały Abebowale i Adebolajo, którzy zostali namierzeni przez MI5, ale nie zostali uznani za osoby stwarzające zagrożenie dla życia innych ludzi" - podkreśla "Sunday Telegraph". W najbliższym tygodniu służby specjalne przedstawią komisji ds. wywiadu Izby Gmin sprawozdanie o tym, co wiedziały o zabójcach żołnierza, jak ich monitorowały i oceniały. Obrady komisji są tajne.